Dar adoracji Najś. Sakr. PDF Print E-mail
Written by Zapalski   
Sunday, 25 August 2024 19:55
There are no translations available.


Dar adoracji Najświętszego Sakramentu!



Słowa o adoracji w sercach i duszach świętych ludzi Kościoła

Adoracja Najświętszego Sakramentu to nie tylko głośna modlitwa, wspólne śpiewy adoracyjne, ale także trwanie przed Jezusem w modlitewnej ciszy. Sens modlitwy adoracyjnej w ciszy pięknie wyraził pewien wieśniak z Ars, który spytany przez swego świętego proboszcza, co robi, gdy siedzi tak godzinami w kościele i nie odmawia nawet cząstki Różańca, odpowiedział: „Patrzę na Niego, a On patrzy na mnie i jest nam dobrze razem”. Święty Bernard wielokrotnie uwalniał osoby zniewolone działaniem złego ducha poprzez samo ukazanie im z bliska konsekrowanej Hostii. Podobną praktykę stosował św. Jan Kanty.

Pan Jezus do S.B. Wandy Malczewskiej

Godzina adoracji odprawionej dla uczczenia Mnie, utajonego w Najśw. Sakramencie i dla oddania czci Matce Bożej jest dla Mnie niewypowiedzianie radosną. Dusze, praktykujące to nabożeństwo, są dla Mnie milsze nawet niż Jan Apostoł, Mój ulubieniec, co przy ostatniej wieczerzy położył swą głowę na Moim Sercu. Jan widział Mnie osobiście, nic więc dziwnego, że Mnie kochał i tulił się do Mnie. Dusze zaś adorujące Mnie w tabernakulum widzą tylko przybytek, gdzie mieszkam w postaciach sakramentalnych i słyszą tylko głos Mój wewnątrz duszy, a jednak wierzą, że tu jestem żywy, że im wszystko dać mogę i miłują Mnie miłością wyższą, przytulają się do stopni ołtarza Mojego z taką wiarą, jak Jan do Moich piersi i odchodzą stąd pocieszeni w smutkach, rozłzawieni radością i umocnieni do wszelkich walk życiowych. Szczęśliwe te dusze… szczęśliwsze od aniołów w Niebie… Ja też ich kocham więcej niż całe zastępy mieszkańców Niebios.

Wytrwajcie w tym nabożeństwie, a ubogacę was cnotami, przeciwnymi grzechom głównym... Dam wam moc do zwyciężania pokus wszelkich… i cierpliwość do znoszenia wszelkich bied i prześladowań. Nabożeństwo adoracyjne rozszerzajcie w rodzinach i gdzie tylko możecie. Niech ono stanie się codziennie potrzebą waszą.

Obudziwszy się w nocy, przenieście się myślą do kościoła i odwiedźcie Mnie w Tabernakulum, które Aniołowie we dnie i w nocy otaczają! W ciągu dnia, zajęci pracą, nie możecie pójść do kościoła. Idźcie tam myślą. Odwiedźcie Mnie! W drodze jesteście, spotkacie kościół, wstąpcie, jeśli otwarty, a jeśli zamknięty, wejdźcie tam myślą i serdeczny uczyńcie Mi pokłon... Nawiedźcie Mnie!”

„Po tych słowach – pisze dalej Wanda Malczewska – Pan Jezus kazał mi to na piśmie podać ks. proboszczowi. Wzniósł się potem wyżej nad ołtarz, przeżegnał nas i zamienił się w hostię z napisem:

„TU JESTEM ŻYWY!”

W końcu hostia zniknęła; widziałam tylko główki aniołów i słyszałam śpiew: „Święty, Święty, Święty!””

------------

Św. Faustyna Kowalska o adoracji

OD DZIECIŃSTWA ŚW. FAUSTYNA MIŁOWAŁA PANA JEZUSA OBECNEGO W NAJŚWIĘTSZYM SAKRAMENCIE

Jezu utajony, w Tobie cała siła moja. Od najmłodszych lat pociągnął mnie ku Sobie Pan Jezus w Najświętszym Sakramencie. Mając siedem lat, kiedy byłam na nieszporach, a Pan Jezus był wystawiony w monstrancji, wtenczas po raz pierwszy udzieliła mi się miłość Boża i napełniła moje małe serce i udzielił mi Pan zrozumienia rzeczy Bożych, od tego dnia aż do dziś wzrasta moja miłość do Boga utajonego, aż do najściślejszej zażyłości. Cała moc mojej duszy płynie z Najświętszego Sakramentu. Wszystkie wolne chwile z Nim przepędzam na rozmowie, On jest Mistrzem moim.(Dz 1404)

ŚW. FAUSTYNA POSTANAWIA CHWILE WOLNE OD PRACY POŚWIĘCIĆ ADORACJI NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU

Nie pozwolę się tak pochłonąć wirom pracy, aby zapomnieć o Bogu. Wszystkie wolne chwile spędzę u stóp Mistrza utajonego w Najświętszym sakramencie. On mnie uczy od najmłodszych lat. (Dz 82)

ŚW. FAUSTYNA WYZNAJE, ŻE NAJWIĘCEJ ŚWIATŁA OTRZYMYWAŁA W CZASIE ADORACJI

Przypominam sobie, że najwięcej światła otrzymałam w adoracji, które odprawiałam codziennie przez pół godziny przez cały post przed Najświętszym Sakramentem leżąc krzyżem. W tym czasie poznałam głębiej siebie i Boga. Pomimo, że miałam wiele przeszkód do odprawienia takiej modlitwy, pomimo, że miałam pozwolenie Przełożonych. Niech dusza wie, że aby się modlić i wytrwać w modlitwie, musie się uzbroić w cierpliwość i mężnie pokonywać trudności zewnętrzne i wewnętrzne.

INTENCJE ŚW. FAUSTYNY PODJĘTE W CZASIE ADORACJI SYLWESTROWEJ

1934 ? 1935 Wigilia Nowego Roku. Otrzymałam pozwolenie żeby nie pójść spać, ale modlić się w kaplicy. Jedna z Sióstr prosiła mnie, żebym za nią ofiarowała jedna godzinę adoracji, odpowiedziałam, że dobrze i całą godzinę modliłam się za nią. W czasie modlitwy Bóg mi dał poznać, jak bardzo miła Mu jest ta duszyczka.

Druga godzinę adoracji ofiarowałam za nawrócenie grzeszników, a szczególnie wynagradzałam Bogu za zniewagi w chwili obecnej; jak bardzo jest Bóg obrażany.

Trzecia godzinę ofiarowałam w intencji swego ojca duchownego, modliłam się gorąco o światło dla niego w szczególnej sprawie.

W końcu uderza godzina dwunasta, godzina ostatnia roku ? zakończyłam ją w Imię Trójcy Świętej i także zaczęłam pierwsza godzinę Nowego Roku w Imię Trójcy Świętej. Prosiłam każdą z Osób o błogosławieństwo i z wielka ufnością spojrzałam w Rok Nowy, który będzie na pewno nie skąpy w cierpienie. (Dz 355)

ŚW. FAUSTYNA TRZY GODZINY SPĘDZA NA ADORACJI

11/X.1933 r. ? Czwartek. ? Starałam się odprawić Godzinę św., ale zaczęłam ja z wielkim trudem. Jakaś tęsknota zaczęła szarpać moim sercem. Umysł mój został przyćmiony tak, że nie mogłam pojąć prostych form modlitwy. I tak przeszła mi jedna godzina modlitwy, a raczej walki. Postanowiłam druga godzinę się modlić, ale cierpienia wewnętrzne się zwiększyły. ? Wielka oschłość i zniechęcenie. Postanowiłam trzecia godzinę się modlić. W tej trzeciej godzinie modlitwy, która postanowiłam odprawić klęcząc bez żadnego oparcia, ciało moje zaczęło się dopominać wytchnienia. Jednak w niczym nie sfolgowałam.

Rozkrzyżowałam ręce i chociaż słów nie mówiłam, jednak aktem woli trwałam. Po chwili zdjęłam pierścionek z palca i prosiłam, ażeby Jezus spojrzał na ten pierścionek, który jest znakiem naszego wiecznego złączenia i ofiarowałam Panu Jezusowi te uczucia, jakie miałam w dzień ślubów wieczystych. Po chwili czuję, że serce moje zaczyna ogarniać fala miłości. Nagłe skupienie ducha, zmysły cichną, obecność Boża przenika dusze.

Wiem tylko to, że jest Jezus i ja. Ujrzałam Go w takiej postaci, jakiego widziałam w pierwszej chwili po ślubach wieczystych, kiedy odprawiłam także godzinę św. Stanął nagle Jezus przede mną obnażony z szat, okryty ranami na całym ciele, oczy tonęły we krwi i łzach, twarz cala zeszpecona, pokryta plwocinami. Wtem mi powiedział Pan: oblubienica musi być podobna do Oblubieńca Swego. Zrozumiałam te słowa do głębi. Tu nie ma miejsca na jakieś wątpliwości/ 268/.

ŚW. FAUSTYNA WIDZI OBLICZE PANA JEZUSA W HOSTII ŚWIĘTEJ

V.1935. w czasie czterdziestodniowego nabożeństwa widziałam Oblicze Pana Jezusa w Hostii sw., która była wystawiona w monstrancji; Jezus patrzył się łaskawie na wszystkich. (Dz 433)

ŚW. FAUSTYNA WYRAZIŁA SWÓJ ZACHWYT NAD PANEM JEZUSEM OBECNYM  W EUCHARYSTII

+ Bądź pozdrowiona Miłości Wiekuista, Słodki Jezu mój, Który raczyłeś zamieszkać w sercu moim. Pozdrawiam Cię o chwalebne Bóstwo, Które raczyło uniżyć się dla mnie i z miłości ku mnie tak wyniszczać się, aż do nikłej postaci chleba. Pozdrawiam Cię Jezu, niezwiędły kwiecie człowieczeństwa, Tyś jedyny dla duszy mojej. Miłość Twa czystsza niż lilija, a obcowanie Twoje jest mi przyjemniejsze, niż woń hiacyntu. Przyjaźń Twa tkliwsza i delikatniejsza niż zapach róży, a jednak mocniejsza niż śmierć. O Jezu, śliczności niepojęta, Ty się najlepiej rozumiesz z duszami czystymi, bo one jedne są zdolne do bohaterstwa i ofiary, o słodka i różana Krwi Jezusowa, uszlachetnij krew moją i przeistocz ją we własną Swoją Krew, niechaj mi się to stanie według Twego upodobania.(Dz 1575)

Św. o. Pio i niezwykła bliskość Boga doświadczana podczas Eucharystii i adoracji N.S.

Od najmłodszych lat Ojciec Pio odznaczał się pobożnością eucharystyczną, która kształtowała się wokół sakramentalnej obecności Chrystusa w świątyniach. Jako ministrant codziennie uczestniczył we Mszy Świętej, a jako kleryk, kiedy przebywał w rodzinnej Pietrelcinie z powodów zdrowotnych, wiele godzin, a czasem i całe noce, zamknięty w kościele spędzał przed Jezusem w Najświętszym Sakramencie. Również podczas adoracji dojrzewała jego decyzja poświęcenia się Bogu i ludziom na drodze zakonnej i kapłańskiej.

Zażyłość z Chrystusem w Eucharystii wyrażał w modlitwie, szczególnie za tych, którzy go o nią prosili. Zapewniał ich serdecznie: „Dobrze, powiem to Panu Jezusowi utajonemu w Najświętszym Sakramencie, kiedy będę przy Jego tabernakulum”. Modlitwę przed Najświętszym Sakramentem uważał bowiem za dar wielkiej miłości i dlatego zanosił ją często za grzeszników i bliskie sercu osoby.

Podczas adoracji Najświętszego Sakramentu doświadczał niezwykłej bliskości Boga, której towarzyszyła gorąca miłość podobna do płomieni ognia. „Czasem pytam samego siebie, czy są ludzie, którzy nie odczuwają tego Bożego ognia, palącego klatkę piersiową, zwłaszcza gdy znajduję się przed Nim ukrytym w Najświętszym Sakramencie”.

Obok płomieni ognia, podczas adoracji Najświętszego Sakramentu, towarzyszyły mu również silne uderzenia serca. W jednym z listów napisał: „Uderzenia serca wtedy, gdy przebywam z Jezusem ukrytym w Najświętszym Sakramencie są bardzo silne. Czasami wydaje mi się, że serce chce po prostu wyskoczyć z piersi”. Nie zawsze przebiegało to tak gwałtownie i boleśnie. Niejednokrotnie podczas adoracji Ojciec Pio otrzymywał łaskę wewnętrznego pokoju czy radosnego uniesienia, którą porównywał do pocałunku pokoju udzielonego mu przez Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Niekiedy tym nadzwyczajnym łaskom towarzyszył dar łez, które tak obficie spływały po policzkach zakonnika, iż tworzyły się mokre plamy w miejscu, gdzie odbywał adorację.

Jezus: „Zostawiają Mnie w kościołach samego w nocy, samego w dzień. Nie troszczą się o Najświętszy Sakrament Ołtarza. Nie mówi się o tym Sakramencie Miłości, a nawet ci, którzy mówią o Nim, niestety robią to z obojętnością i oziębłością”. Zakochany bezgranicznie w Bogu Zakonnik w odpowiedzi na skargi Oblubieńca swej duszy wołał do Niego: „Nie proszę Cię o nic więcej, tylko o to, abym Cię kochał na ziemi całym moim sercem, abym trwał z Tobą, przy Tobie w najdoskonalszej miłości teraz i przez całą wieczność”.

Ojciec Pio praktykował również duchową adorację, szczególnie w sytuacjach, gdy z różnych powodów nie mógł udać się osobiście przed Najświętszy Sakrament. Wtedy wzbudzał w sobie uczucia miłości i uwielbienia, trwając na modlitwie, która przenosiła go duchowo w objęcia Jezusa. Adoracja Najświętszego Sakramentu pochłaniała go bez reszty. Nie było dnia, by nie znalazł na nią czasu. Za św. Gabrielem od Matki Bożej Bolesnej powtarzał: „Tysiąc lat w pałacach ludzkich nie może równać się ze słodyczą jednej godziny spędzonej na kolanach”. Dlatego Ojciec Pio wiele razy w ciągu dnia zginał kolana przed Bożym majestatem, a tym, którzy go szukali powtarzał: „Jeśli chcesz mnie znaleźć, szukaj mnie u stóp Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie”.


S.B. siostra Leonia Nastał /1903 – 1940/  i jej zapisy rozmów z Jezusem o adoracji i Komunii Świętej

Wpatrywałam się oczyma duszy w to słodkie oblicze Dziecięcia Bożego tak długo, aż mi się nasunęła obawa, że tracę czas. Pan Jezus dostrzegł tę obawę, toteż z miłością powiedział: Nie tracisz czasu, trwając przy Mnie, choćbyś nic nie mówiła Bogu, owszem, oddajesz Mi chwałę i czerpiesz łaski.

Moja maleńka dziecino, daj Mi wszystką swoją serdeczność, na jaką zdobyć się możesz, przychodź przed tabernakulum, jak często będziesz mogła. Przychodź wprost do Serca mego, w moje objęcia. Twoje ciche łzy przyjmę jako wynagrodzenie za zapomnienie drugich.

W czasie sumy rozrzewniłam się na myśl o tym, co mi Pan Jezus rano powiedział, że w każdej Mszy św. ofiaruje się za mnie jako mój brat. A Pan Jezus dodał: Trwaj więc w adoracji i uwielbieniu mego Boskiego majestatu, nawet wówczas, gdy jesteś na ulicy czy w domu, bo Ja i wówczas ofiaruję się za ciebie.

Wynagradzaj Mi za niegodnie przyjmowane Komunie św. Komunie duchowe przyjmuj z taką samą miłością jak Komunie sakramentalne. Kiedy jesteś w mojej obecności, zapomnij zupełnie o sobie, zajmuj się Mną jedynie.

W Najświętszym Sakramencie jestem sam. Tak mało dusz przestaje wyłącznie ze Mną - nawet wówczas, gdy są w kościele. Wielu z nich jest myślą na rynku, w domu, a jeżeli w kościele, to zajmują się osobami ich otaczającymi, ich strojem, wyglądem itp., ale wyłącznie Mną - o, jakże mało dusz jest zajętych. A Ja tak bardzo pragnę przyjacielskiego obchodzenia się ze Mną, pragnę objawiać się duszom, ale nie znajduję ich wolnych od wszystkiego, zwłaszcza od siebie samych. Ach, gdyby te dusze wiedziały, jaką radość sprawia mojemu Sercu akt czystej miłości, oddania się, zaparcia [się] samych siebie - byłyby hojniejsze w oddaniu wszystkiego w ofierze miłości. Nic nie ujdzie mojego oka. Każdy akt nagrodzą sowicie. Jeżeli chcesz, bym nieustannie przebywał z tobą, przebywaj ty nieustannie we Mnie.

Jestem zamknięty w tabernakulum, dopóki nie otworzy drzwiczek kapłan, by Mnie podać na pokarm duszom, by Mnie zanieść na sercu swoim do chorego. Pod postacią Hostii spełniam cichą ofiarę za ludzkość całą, za każdą duszę z osobna. Milczę, ale modlę się za wszystkich; ukryty - zaglądam do głębi każdej duszy; na pozór sam bez życia - ożywiam milionowe rzesze cisnące się do Mnie po życie.

Gdyby ludzie mieli więcej wiary, a nade wszystko więcej miłości, nie byłoby człowieka, który by nie pragnął codziennie komunikować - a już w żaden sposób nie przeżyłby niedzieli bez tej Uczty Eucharystycznej.

JEZUS: Jestem w tabernakulum. Szukasz Mnie - oto tam znajdziesz Mnie na pewno. Przypomnij sobie, co powiedziałem, żyjąc na ziemi: Oto Ja jestem z wami aż do skończenia świata (Mt 28,20). Dotrzymuję obietnicy. Jestem w Kościele, jako jego głowa; jestem w jego członkach mistycznych, jako pierwiastek ich życia. Ale prócz tamtych rodzajów obecności mojej, jestem istotnie, osobiście, choć w sposób sakramentalny, w Hostii najświętszej.

Kto Hostię uwielbia. Mnie uwielbia, kto Jej dotyka rękami, Mnie dotyka, kto Ją przyjmuje, Mnie przyjmuje. Mnie [10] kapłan podaje duszom na pożywienie, Mnie podnosi w Najświętszej Ofierze, Mnie zanosi chorym, Mnie zamyka w tabernakulum, bym mógł do wszystkich przemawiać w sposób duchowy, bym mógł na wszystkich spoglądać, bym mógł od wszystkich osobiście odbierać ofiary do mych stóp przyniesione, a zwłaszcza dar serc, który jest Mi tak miły. Jestem tu, dziecino, lecz ukryty.

Muszę się ukrywać. Byłem maleńki, musiałem uciekać do Egiptu przed złością Heroda. Czy myślisz, że dziś zabrakłoby Herodów, gdybym jawnie wystąpił jak niegdyś? Bolszewia, komunizm, zepsucie moralne, [11] niewiara, obojętność, zapomnienie o Mnie - to są wysłannicy Heroda dzisiejszego, który czyha na Mnie, a że Ja jestem ukryty, czyha na niewinne dusze. Biada współczesnemu Herodowi - Mnie nie dosięgnie, ale sam będzie zniweczony, zhańbiony i odepchnięty ode Mnie [swoją] nienawiścią.


Pan Jezus do świątobliwej matki Katarzyny Vogl

18.06.1937

„Kiedy jestem w kościele wystawiony do adoracji, wówczas cieszę się bardzo, a także wtedy, gdy Mnie się adoruje i pociesza z miłością i ufnością”.

27.II.1937

„Stań się małym i prostym dzieckiem przed Tabernakulum i ciągle pukaj. Jest tylu ludzi, którzy Idą błędną drogą. Czyń ofiary i módl się, by wielu się nawróciło! Moje Serce usycha z miłości.

Wejdź całkiem w Moją Wolę, żeby ze Mną zjednoczyć każdy oddech i każde uderzenie serca. Na to musisz stać się całkiem małym dzieckiem”

„W Najśw. Sakramencie Jestem nie tylko Miłością. Jestem też Słońcem wszystkich serc.

Jak ziemia zależna jest od słońca, tak dusz zależna jest od Słońca Sprawiedliwości.

Dusza musi być ciągle na nowo oświecona tym  Słońcem, inaczej zginie i zmarnieje. Jeśli jednak ta nieskończona Miłość oświeca / oświetla/ duszę, znikają troski i kłopoty; a także brak ufności, gdyż wszystko co ciemne zamienia się w jasne światło”.

11.05.1938

Jeśli ci czas pozwoli, trzymaj się blisko Tabernakulum, gdzie ja mieszkam jako Więzień Miłości. Możesz Mnie tam pocieszać w całkowitym milczeniu. Patrz na Mnie, a Ja będę patrzył na ciebie.

Zapomnij się całkiem dla ratowania dusz. To twoje zadanie. Dusze, która Mnie często odwiedza w Moim więzieniu, uwolnię od niewoli szatana:

12. 06.1954

Gdy wstąpisz do kościoła, uczyń taką intencję: Chcę klęczeć przed wszystkimi Tabernakulami świata, które były, są, będą i które być powinny.

I ofiaruj Moją Drogocenną Krew jako wynagrodzenie i zadośćuczynienie za wszystkie grzechy całego świata, przez Najczystsze Ręce Maryi. Przyjmuję to twoje

/Źródło: Gość niedzielny.pl/


Medziugorje- Maryja zaprasza do adoracji N.S.

Wielu pielgrzymów podkreśla, że przy okazji pielgrzymki do Medziugorja największe wrażenie zrobiła na nich adoracja Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Maryja wzywa tam do adoracji Jezusa w Przenajświętszym Sakramencie:

"Stale uwielbiajcie Jezusa w Przenajświętszym Sakramencie. Zawsze jestem z wiernymi, którzy to czynią. Wtedy można otrzymać szczególne łaski" (15 kwietnia 1984)

25IX1995

Drogie dzieci! Dziś wzywam was do rozmiłowania się w Przenajświętszym Sakramencie Ołtarza. Adorujcie Go, drogie dzieci w waszych parafiach, a będziecie zjednoczeni z całym światem. Jezus stanie się dla was przyjacielem i nie będziecie mówić o Nim jako o kimś ledwo poznanym. Zjednoczenie z Nim będzie dla was radością i staniecie się świadkami Jezusowej Miłości, jaką On ma dla każdego stworzenia. Drogie dzieci! Kiedy adorujecie Jezusa, jesteście również blisko Mnie.

24VI 1884

Proszę was, usuwajcie się w ciszę. Waszym obowiązkiem jest nie tyle działać, co adorować Boga i przebywać z nim.

3IV 1986

Drogie dzieci! Pragnę was wezwać do przeżywania Mszy Świętej. Jest wielu takich, którzy odczuwają jej piękno, lecz są i tacy, którzy niechętnie przychodzą. Ja was wybrałam , drogie dzieci, a Jezus wam daje swoje łaski we Mszy Świętej. Przeżywajcie świadomie Mszę Świętą i niech przybycie na nią będzie dla was radością. Z miłością przychodźcie i przyjmujcie Mszę Świętą. Dziękuje, że odpowiedzieliście na Moje wezwanie.


Świadectwa o mocy Eucharystii

Świadectwo -  ks. Tadeusz Dajczer „Tajemnica wiary”, 2008 r.
„Poczułem pod rękami wstrząs płyty ołtarzowej”

Tej nocy, której był wydany wziął chleb i dzięki tobie składając błogosławił. Myśl moja biegnie do Pana w Wieczerniku, a jednocześnie do mojej świadomości dociera narastający w kościele szum. Niespokojne zachowanie wiernych. Kontynuuję: łamał i rozdawał swoim uczniom mówiąc Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy. Oto słyszę spazmatyczny krzyk w kościele: o Boże, co się dzieje. Kontynuuje modlitwę konsekracyjną: to jest bowiem Ciało moje, które za was będzie wydane. W kościele słychać zapierający tłum, coś się dzieje. Pękają   dwuskrzydłowe drewniane drzwi. Podnoszę hostię a tu na boku kawał stropu pada   i zasypuje boczną część ołtarza. Uświadamiam sobie lotem błyskawicy to co się teraz dzieje. Pękają ściany. Nie chcę na to patrzeć.

Przyklękam w geście adoracji. W kościele chyba już jest pusto. Poczułem pod rękami wstrząs płyty ołtarzowej. Słychać już okrzyki ludzi z zewnątrz, którzy przed chwilą z pośpiechem wybiegli.  Dalej wypowiadam słowa konsekracji: podobnie po wieczerzy wziął kielich. Przyszła mi myśl, że to może już moja ostatnia msza i ostatnia konsekracja. Wypowiadam te słowa powoli z czcią i z wiarą głęboką.  To przecież sam Bóg jest w moich dłoniach.

Ukazuję kielich, ale w kościele nie ma już nikogo. Słyszę nad głową szum, teraz dużo silniejszy. Sypie się tynk na ołtarz. Przykrywam własnym ciałem kielich i Hostię żeby nie zostały zasypane. Wypowiadam dalsze słowa modlitwy eucharystycznej:  aby ta ofiara wprowadziła na cały świat pokój i zbawienie. Dociera do mnie teraz z całą ostrością, jaką ma moc ta ofiara, która może objąć cały świat.

Teraz jestem już tylko sam w świątyni i mój Bóg. Wysłuchaj łaskawie modlitwy zgromadzonych tutaj wiernych. Nie ma tych wiernych, uciekli. Za chwilę zawali się strop i przygniecie mnie. I rzeczywiście lewa ściana kościoła pęka, masa gruzu pyłem zasłania wszystko w kościele. Zdążyłem jeszcze zakryć Hostię przed pyłem i wypowiedziałem resztę słów modlitwy z pamięci.

Za chwilę wyszedłem z gruzów i znalazłem się wśród ludzi zbitych w grupki przerażonych i powiedziałem do nich: Pan z wami. Okazałem korporał, a w nim zabrane konsekrowane komunikanty. Przyniosłem wam Boga. W pamięci jeszcze mojej brzmią słowa, aby ta ofiara wprowadziła na cały świat pokój i zbawienie, jaka potęga płynie z eucharystycznego ołtarza.  Bóg nas ocalił.  Sprawił, że nikt nie zginął. On dał nam wszystko. Dał nam trzęsienie ziemi i cichy powiew wiatru, jak u Eliasza i siebie żywego w tych małych hostiach.

Przeżyłem chwile grozy, wydawało mi się, że to już koniec, ale w pewnym momencie, kiedy ciemność pokryła wnętrze walącego się kościoła, naprawdę myślałem że to już koniec, a jednocześnie początek. Że nie mam już nic, że tylko On jest tak naprawdę ze mną.


Sokółka - cud Eucharystyczny

Świadectwo  o mocy Eucharystii
Ks. Adam Kaczor, Raba Wyżna
/Źródło: Gość niedzielny.pl/

Jestem księdzem. Pół roku ciężkiej choroby było dla mnie czasem ponownego zachwytu Jezusem w Mszy Świętej

Chcę dać świadectwo o Jezusie Chrystusie. O tym, z jaką wielką miłością i mocą działa w moim życiu. Niech ono będzie wyrazem bezgranicznej wdzięczności dla Jezusa i całkowicie na Jego chwałę.

Na kilka miesięcy przed osiemnastą rocznicą moich święceń kapłańskich (przypadała 07.09.2009) prosiłem Jezusa, aby dał mi łaskę, bym przekroczywszy próg „osiemnastki”, stał się rzeczywiście dojrzałym kapłanem. Skąd taka prośba? Przede wszystkim wiedziałem, że bardzo zasmucam Jezusa moimi grzechami. Poza tym miałem świadomość, że pomimo wielu zachęt ze strony Jezusa, nigdy nie zdobyłem się na długotrwały, stały wysiłek umacniania i pogłębiania więzi łączącej mnie z Nim.

Pan Jezus odpowiedział na moją prośbę w zadziwiający sposób. Zaraz na początku Adwentu 2009 r. nastąpiło znaczne pogorszenie stanu mojego zdrowia. Nasiliły się dotychczasowe objawy choroby, na którą zapadłem jeszcze przed święceniami. Pojawiły się też nowe choroby, jak się okazało, niezwykle trudne do leczenia. Nie wdając się w szczegóły (są bardzo skomplikowane i zawiłe), mój organizm wykańczała wysoka gorączka, dochodząca nieraz do 400C. Trwało to prawie pół roku. Zdecydowaną większość tego czasu spędziłem w szpitalu, w tym Święta Wielkanocne. Z późniejszej relacji lekarzy dowiedziałem się, że było kilka takich momentów, kiedy spodziewali się najgorszego.

Najwspanialszy dar, jaki dał mi Jezus w tym czasie, to fakt, że ani jednego dnia nie opuściłem odprawiania Mszy Św!!! Na stoliku przy łóżku szpitalnym, często z wysoką gorączką i bardzo osłabiony, ale codziennie, codziennie wypełniałem ten najważniejszy obowiązek, a zarazem największy przywilej powołania kapłańskiego. Codziennie przeżywałem mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, uobecniające się w Eucharystii, sam otoczony i zanurzony w świecie ludzkiego cierpienia.

W Eucharystii ofiarowałem Bogu wszystkich pacjentów, wspaniałych lekarzy, którzy z największym zaangażowaniem walczyli o moje zdrowie, a nawet życie i cały personel szpitala oraz moich bliskich, przyjaciół (tu mocno podkreślę, że wszystkie te osoby otaczały mnie życzliwą troską, serdeczną miłością i żarliwą modlitwą, za co jestem im bezgranicznie wdzięczny).

Codziennie w Komunii świętej przyjmowałem Chrystusa do mojego serca, a On napełniał mnie bezmiarem swojej miłości i miłosierdzia, pokoju i mocy. Prowadził mnie za rękę, podtrzymywał swoją prawicą. Wtedy czułem, jak Jezus w sposób dosłowny realizuje to, o czym mówi Psalm 23:

„Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę bo Ty jesteś ze mną. Kij Twój i laska pasterska są moją pociechą”.

Jezus czuwający przy mnie w dzień i w nocy dawał mi siłę, pociechę i wsparcie. Zaświadczam, że w żadnym wcześniejszym okresie mojego życia nie doświadczyłem tak mocno miłości Jezusa, jak w czasie tej ciężkiej choroby.

Powyższe doświadczenia pomogły mi w sposób bardzo konkretny dojrzeć w moim człowieczeństwie, chrześcijaństwie i kapłaństwie. Będąc w szpitalu, powiedziałem do jednej z odwiedzających mnie osób, że Pan Bóg przemeblowuje moje życie. I tak rzeczywiście stało się: zerwałem z grzechami, które wcześniej popełniałem, przybliżyłem się do Boga, umocniła się moja więź z Jezusem, stałem się lepszym dla ludzi. Odprawianie Mszy Świętej nie jest już jednym z wielu moich działań, ale najważniejszą chwilą dnia. Eucharystia stała się dla mnie autentycznym przeżywaniem odwiecznej miłości i niezgłębionego miłosierdzia Chrystusa, Jego męki, śmierci i zmartwychwstania.

Mam świadomość, że to On, jedyny i wieczny Kapłan, posługując się ustami i rękami grzesznika, spełnia Ofiarę, którą zbawia całą ludzkość. Tajemnica ta pobudza mnie do bycia pokornym, uniżania się, stawania się posadzką, po której ludzie będą mogli iść do Jezusa (por. Jan Paweł II, Dar i Tajemnica). To jest trudne i bardzo wiele kosztuje, bo trzeba codziennie umierać dla siebie, dla świata, aby żyć dla Chrystusa. Dlatego każdego proszę o modlitwę w intencji kapłanów.

Ważne jest również to, że Chrystusa, bardziej niż dotychczas, stawiam na pierwszym miejscu i z jeszcze  większą ufnością zawierzam Mu każdą chwilę mojego życia i wszystkich ludzi, za których jestem odpowiedzialny, o których się troszczę, których On powierzył mojej pieczy. Mówię Jezusowi:

Panie, czyń ze mną wszystko, co się Tobie podoba, czego Ty pragniesz. Jestem Twoją własnością. Posługuj się mną tak, jak Ty chcesz. Ufam Tobie bezgranicznie”. I wszystkie moje troski przerzucam na Pana, ponieważ wiem, że Jemu zależy na mnie (por. 1 P 5,7).

Z perspektywy czasu (bo nie przyszło to od razu) nie waham się powiedzieć, że półroczny pobyt w szpitalu to bardzo trudna, ale niezwykła przygoda, gdzie ból i nadzieja, smutek i radość, słabość i moc, ciemność i światłość, strapienie i pocieszenie idą ze sobą w parze. Przygoda wyjątkowa i pomimo trudu, wręcz walki jaką trzeba stoczyć, przygoda piękna, warta przeżycia, ponieważ daje nieporównanie większe korzyści od ceny jaką trzeba zapłacić.

Jest to przygoda wyjątkowa, piękna i warta przeżycia, ponieważ wyjątkowy, piękny i wart przeżycia jest jej Reżyser i główny Bohater - Jezus Chrystus, nasz najdroższy Zbawiciel.

Ponieważ jestem sługą Chrystusa, powołanym do tego by głosić i dawać Go innym ludziom, dlatego wiem, że otrzymałem te dary po to, aby przekazywać je dalej, by inni mogli „poznawać i wierzyć miłości jaką Bóg ma ku nam” (por.1 J 4,16). Aby inni mogli trwać w niezachwianej nadziei, że „we wszystkich utrapieniach, uciskach, prześladowaniach (największe to grzech, szatan, ale również ciężka i długotrwała choroba) odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował, że nic nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie Panu naszym” (por. Rz 8,35-39). Stąd moje świadectwo.

NIECH BĘDZIE UWIELBIONY PAN JEZUS W NAJŚWIĘTSZYM SAKRAMENCIE OŁTARZA!!!

Ks. Adam Kaczor, Raba Wyżna

P.S. Opisane powyżej doświadczenia sprawiły, że odtąd moim ulubionym cytatem z Pisma Świętego są słowa: „Bogu, który mocą działającą w nas może uczynić nieskończenie więcej, niż prosimy czy rozumiemy, Jemu chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia wieku wieków! Amen” (Ef 3,20-21). Gość niedzielny.pl


Czuwam przy Tobie Jezu
/sł. i muz. B.Zapalski/

1.Czuwam przy Tobie Jezu, Zbawco mój i Królu.
Pragnę Ci nigdy więcej nie zadawać bólu. (bis)  

2.Przed Twą postacią świętą, schylam nisko głowę.
Wierzę , że słyszysz Chryste, mojej duszy mowę. (bis)

3.Wszystkie westchnienia świętych, którzy już są w niebie,
przyjm jako uwielbienie, od nas dziś dla Ciebie.(bis)       

4.Jesteś rozkoszą niebios, i ziemską  światłością.                  
Kochamy Ciebie szczerze, swą ludzką miłością.(bis)



Od 3 lat codziennie spotykam Pana Jezusa w

Komunii św.

Świadectwo śpiewaczki operowej.

Zawsze byłam osobą wierzącą, choć moja gorliwość ma swoje przypływy i okresy wyciszenia. Swoistą rolę takiego przypływu odegrał u mnie film Mela Gibsona Pasja. Obejrzałam go w kinie siedem razy, przyprowadzając na projekcję coraz to inne osoby. Byłam po nim jak pijana. Miał rację ktoś, kto powiedział, że po Pasji Msza już nigdy nie będzie taka sama. Nie o Pasji jednak chcę pisać.

Wyjątkowy prezent dostałam od Pana Boga na moje czterdzieste urodziny. Tego dnia wstąpiłam do jednego kościoła, aby się pomodlić. Była godzina ósma rano. Klęczałam w ostatniej ławce. Po pewnej chwili ukląkł za mną jakiś człowiek wyglądający na żebraka i nagle na cały głos powiedział: "wszystkiego dobrego, pani!". Kilka osób z przodu obejrzało się. Trudno opisać moje wrażenie. Dlaczego takie słowa i dlaczego na głos? Miałam wrażenie, że to sam Jezus złożył mi życzenia! Pomyślałam, że mogę o coś poprosić.

Zawsze chciałam móc codziennie chodzić na Mszę św., ale przy moim słomianym zapale i braku konsekwencji, a przy tym wielości obowiązków nie było to możliwe. Zapragnęłam i otrzymałam! Od trzech lat codziennie spotykam Pana Jezusa w Komunii św.

Czasami wydawało mi się to zupełnie niemożliwe, szczególnie gdy czekały mnie długie podróże. I bywało tak, że mówiłam: Janie Jezu, wiem, że mnie kochasz, ale jeśli zależy Ci, aby złączyć się z takim »niczym« jak ja, to pomóż..." - i byłam upewniana "po królewsku". Raz po takiej prośbie trafiłam w jednym małym mieście na Mszę św., na której był koncert śpiewaków z Moskwy. Śpiewali jak w niebie, a ja czułam, że to dla mnie. Innym razem na Śląsku, gdy się okazało, że na Mszę św. już jest za późno (był dzień powszedni), otrzymałam Pana Jezusa w kaplicy szpitala kardiochirurgicznego, do której zaprowadził mnie mały ministrant. Trochę musiałam w niepewności poczekać na Pana, bo "chodził po oddziałach".

Był to czas, gdy większość Mszy ofiarowywałam za dusze w czyśćcu cierpiące, więc odmawiałam za nie przez godzinę różaniec. Potem, już w hotelu, dowiedziałam się, że ten szpital w Zabrzu to jest to słynne centrum, w którym przeszczepia się serca... Pomyślałam sobie, że moja determinacja i modlitwy musiały być tam komuś potrzebne - może jakimś dawcom? Kiedyś się dowiem.

Każdy powszedni dzień dziś wydaje mi się bez Eucharystii trudny do przeżycia. To Eucharystia daje mi zdrowie, siły, pokój, ochronę, inteligencję, rozwój, radość i zaspokojenie jakiegoś wewnętrznego głodu. To wszystko brzmi trochę nieprawdopodobnie, ale kto to przeżywa, ten wie, o czym mówię. W mojej obecnej roli - matki, artystki teatralnej, gospodyni domowej, żony dyrygenta i kompozytora, wokalistki zespołu czynnie koncertującego - bez codziennej Komunii św. w ogóle nie dałabym sobie rady. Pan wiedział, co mi potrzebne, dlatego na czterdzieste urodziny dał mi prezent.

/ https://adonai.pl/sakramenty/eucharystia/?id=41/



Last Updated on Tuesday, 27 August 2024 19:23