Nie wstydźcie się odmawiać Różańca sami, kiedy idziecie do szkoły, na uczelnie, czy do pracy, na ulicy i w środkach komunikacji publicznej... nie wahajcie się  promować go w domu waszym rodzicom i rodzeństwu.

Jan Paweł II

(XVIII Światowy Dzień Młodzież 2003r.)

Dla najmłodszych

Posłuchaj piosenek SzAR

You must have Flash Player installed in order to see this player.

Licznik odwiedzin

Odwiedziny [+/-]
Dzisiaj:
Wczoraj:
Przedwczoraj:
4
113
29

+84

Wszystkie odwiedziny
od 7 października 2009 792 011
lipiec - sierpień - wrzesień 2015 Drukuj Email



"INTERNET Z MARYJĄ"

lipiec - sierpień - wrzesień 2015


Kwartalnik Szkolnej Armii Różańcowej


"INTERNET MA TO DO SIEBIE,
ŻE DO ZŁEGO I DOBREGO WIEDZIE CIEBIE.
KTO JEDNAK NA STRONY INTERNETOWE MARYJĘ ZAPRASZA,
TEN SOBIE I ŚWIATU ZBAWIENIE WYPRASZA"



W numerze:

Maryja pomoże

Nie wierzył, ale w Medziugoriu się nawrócił

Maryja zaprasza do porzucenia fałszywych idoli

Zaczynała od jednego dziesiątka Różańca

Muzyka na usługach szatana

ESM-Y I  WRÓŻKI

Dopalacze-pułapka złego ducha
Pomoc aniołów

Z cyklu: Sytuacje szkolne

Każdy nauczyciel ma swoje mniejsze lub większe problemy z uczniami. Czy wszyscy proszą o pomoc Maryję i samego Pana Boga?
Okazuje się bowiem, że są sytuacje, kiedy wszystko zawodzi, nawet rodzice, a pomaga tylko modlitwa nauczyciela.

„Już nie mam nerwicy żołądka…”

------------------------------


 


Od redakcji:


Smutne wakacje dla wielu młodych ludzi!!! Narkotyki, dopalacze zbierają żniwo!!!!


Setki młodych ludzi zatruło się dopalaczami. Dla wielu, to początek cierpień i chorób psychicznych i fizycznych do końca życia.

Co robić?  Czytajcie nasze artykuły, świadectwa  narkomanów i wyciągajcie wnioski, a przede wszystkim stale, od najmłodszych lat oddawajcie się pod opiekę Maryi w 1 dz. różańca. Wtedy zły duch nie będzie miał do was dostępu.

Redakcja „I z M”, pracę nad każdym nowym numerem, również rozpoczyna od zawierzenia się Maryi. Zapraszamy czytelników do podobnych kroków.

Maryja pomoże

Maryja przyjmuje prośby i pozdrowienia ludzi
i również przez Internet do modlitwy budzi.

Na Jej wołanie, cały Dwór Niebieski jest gotowy
i staje do naszej obrony.
Jeśli różańcowe modlitwy tam w niebie od nas mają,
to Bogu sprawy młodych przedstawiają.
Rozwijajmy z Nimi różańca sztandary,
a Niebo obsypie nas łaskami bez miary
.

Nie będą nawet groźne dopalaczy chmury,
bo Maryja zburzy złego ducha mury.
Postawi swoje piękne ekrany,
na których Bóg będzie uwielbiany.
Niech się odrodzi się młode pokolenie przez różaniec,
przecież wiecie, że to Maryi szaniec.
ZB

Intencje wakacyjne:

1. O umocnienie wiary podczas wakacji.
2.O silną wolę, aby się oprzeć namowom na dopalacze, alkohol, papierosy itp.
3. O świadome odrzucanie gier komputerowych o treściach satanistycznych, magicznych, pornograficznych, demoralizujących.

Redakcja: Bogusław Zapalski , Mateusz Wąsacz, Bożena Bryk

============








Jak bronić się przed dopalaczami i innymi zagrożeniami ?

Odpowiadamy- Przez intensywną modlitwę!



Już w 1917r.Maryja wskazała dzieciom na różaniec i powiedziała, że przez tą modlitwę  można zmienić nawet losy wojny.
Wojnę z dopalaczami też można wygrać, ale pod warunkiem, że za uzależnionych będzie się modliło dużo ludzi.

Oto kolejny  odcinek o objawieniach Maryi w Fatimie w 1917r.


Fatimskie wołanie Maryi do dzieci (c.d.)




Objawienia Maryjne w Fatimie, znane są światu przeszło 90 lat. Ogólne spostrzeżenia prowadzą do wniosku, że ludzkość niewiele zrobiła, aby je wprowadzić w codzienne życie. Dzieci z Fatimy dawały wzór życia aktualny do dziś, umartwiały się,  dużo modliły i wsłuchiwały się w słowa Maryi.


Piąte objawienie -13 września 1917r.

Pan Bóg jest zadowolony z umartwień dzieci

Łucja , Franciszek u Hiacynta z trudem dotarli do miejsca objawień z powodu tłumu liczącego prawie 30 tysięcy osób. Wszyscy ujrzeli biały obłok, który otoczył dąb i dzieci w chwili, gdy ukazała się Pani. Równocześnie spadały z nieba jakby białe kwiaty, które rozpływały się w powietrzu, za nim dotknęły ziemi. Ten cud trwał podczas całego widzenia. Obecni, zwracali się do pastuszków z licznymi prośbami. Każdemu chodziło o pośredniczenie w otrzymaniu jakiś łask. I tym razem Niepokalana ponowiła prośbę o modlitwę różańcową:

Módlcie się, nadal odmawiajcie różaniec w tej intencji, aby wyprosić koniec wojny. Z matczyną dobrocią uczyniła uwagę dzieciom, by nie nosiły na sobie w czasie snu grubego powroza. Wyraziła radość Pana Boga z umartwienia za grzeszników. Zapowiedziała też:

"W październiku przyjdzie Pan Jezus, Matka Boża Bolesna i św. Józefem i Dzieciątkiem,

aby świat pobłogosławić".

Zachęcając dzieci, aby 13 października na pewno tu przybyły, Matka Boża dodała:

"W październiku chcę uczynić cud, ażeby wszyscy uwierzyli w prawdziwość Jej ukazywania

się".

Łucja później tak określiła to spotkanie z Matką Bożą:

"Tego, co przeżyliśmy w ciągu tego krótkiego kwadransa-nie można zapomnieć nigdy".


Źródło:poz.1 i 2


Przez Maryję do Jezusa


Młodość Pawła była raczej bez Boga. Później też nie było lepiej. Dopiero jak zachorował, to się przestraszył i wziął do ręki różaniec. Maryja miała już prawo nim się stopniowo zajmować i wyprowadzać z krętych dróg.

Paweł:

Kiedy w niedzielę szedłem do kościoła, to zamiast iść na Mszę św., spotykałem się z kumplami i stawaliśmy za kościołem, albo gdzieś z boku, rozmawialiśmy, paliliśmy papierosy, śmialiśmy się, albo szliśmy do sklepu na piwo. Kiedy przypominam sobie tamte czasy, co robiłem, jak postępowałem, to nasuwa mi się jedna myśl: to było straszne…! Tak trwałem w tym wszystkim przez ponad 10 lat.

Któregoś dnia zachorowałem i znalazłem się w szpitalu.

Po badaniach lekarskich okazało się, że mam powiększoną wątrobę, wrzody żołądka i nadciśnienie tętnicze. Kochani, wszystkie te trzy choroby były następstwem picia alkoholu! Przestraszyłem się, zacząłem się modlić i wziąłem do ręki różaniec. Pamiętam mój pierwszy kontakt z różańcem, nie wiedziałem jak się na nim modlić, nie rozróżniałem, które to są paciorki małe, a które duże. Cały czas pytałem się mojej mamy jak należy się modlić i na karteczce, którą nosiłem przy sobie, miałem rozpisane wszystkie części różańca, aby w razie czego, mieć zawsze pod ręką. I tak zaczęła się moja „przygoda” z różańcem i Koronką do Bożego Miłosierdzia.

Obrałem Matkę Bożą za swoją matkę i bardzo przepraszałem Pana Boga za wszystkie swoje grzechy i alkoholizm –  za to że byłem takim pijakiem.

Mój żal za grzechy naprawdę był szczery…

Po półtora roku od mojego nawrócenia, miałem sen, który pamiętam do dzisiaj. Śnił mi się Pan Jezus wiszący na krzyżu, na górze pełnej cierpienia i bólu. Bardzo, ale to bardzo cierpiał, Jego ból był tak ogromny, że nie da się tego opisać.

Zapragnąłem się wyspowiadać. Kiedy spowiadałem się w konfesjonale ogarnął mnie wielki strach i tak po ludzku… zaciąłem się, że nie wiedziałem, co powiedzieć. Ale Pan zadziałał wspaniale przez mojego spowiednika i objął całe moje życie, aż do dnia spowiedzi. Kiedy Pan Jezus odpuścił mi wszystkie moje grzechy, poczułem wspaniałą ulgę i pokój, i taką niesamowitą lekkość, że nie da się tego opisać. Jeszcze tego samego dnia, podczas snu przyśnił mi się Pan Jezus - Pan dobroci i miłosierdzia. Klęczałem w tym śnie przed takim samym obrazem Jezusa Miłosiernego, jaki kazała namalować św. Faustyna; prawą rękę miał uniesioną do góry, a lewa spoczywała na sercu, z którego wypływały dwa promienie: biały i czerwony. I te promienie padały na mnie…

To spotkanie z Jezusem bardzo mnie odmieniło.

To Pan Jezus mnie zmienił, nawrócił. Teraz wiem, że Bóg kocha każdego człowieka bez względu na wiek, rasę czy kolor skóry. Dla Niego każdy jest wyjątkowy, choćby i był najgorszym grzesznikiem. Bóg i tak go kocha, bo każdy człowiek jest jego umiłowanym dzieckiem. Nie wyobrażam sobie życia bez kościoła od którego kiedyś uciekałem, a w którym zawsze spotykam Jezusa pełnego miłości i miłosierdzia.

Kiedyś nie modliłem się wcale, teraz modlę się codziennie, rano i wieczorem.

Nieraz jest mi ciężko, bo choroba daje się we znaki, ale nigdy nie narzekam, bo nigdy nie jestem sam, wszystko oddaję Matce Bożej - mojej kochanej Mateńce, a modlitwa na różańcu daje mi niesamowitą siłę. Różaniec jest wspaniałą modlitwą. Kocham Jezusa i Matkę Bożą! Życzę dużo łask i błogosławieństwa Bożego!  Paweł

(http;//ostrzeżenie.wo...)

 

Zaproszenie do Różańca


Św. Ludwik Grignon de Montfort mówi:

„Zdrowaś Maryjo to najmilsze pozdrowienie Matki, jakie można Jej złożyć, bo z Nim

Najwyższy posłał do Niej Archanioła, by pozyskać Jej serce”.


Św. Gabriel od M.B. Bolesnej odmawiał trzy Zdrowaś Maryjo, ilekroć pragnął otrzymać jakąś łaskę – i zawsze był wysłuchany.


Św.Leonard de Mauricio zachęcał, by odmawiać trzy Zdrowaś Maryjo rano – dla uproszenia nie popełniania grzechu w ciągu dnia oraz wieczorem – o nie grzeszenie w nocy, zwłaszcza przeciw czystości.

Podajcie mi moją broń - mówił Ojciec Pio, gdy czuł, że traci siły w walce ze złem.

Tym się zwycięża szatana - wyjaśniał, biorąc do ręki różaniec.

------------------------------------

Wołanie Maryi w Medziugorie

Wielka rola różańca!!!



 

Módlcie się więcej, módlcie się z większym zaufaniem, módlcie się z pokorą i całkowitym oddaniem.

Przede wszystkim odmawiajcie codziennie Różaniec św.

Nie zaniedbujcie nigdy modlitwy różańcowej, tej modlitwy którą Ja ukochałam i której domagam się schodząc z nieba na ziemię.


Ja was nauczyłam jak należy go dobrze odmawiać, przesuwając w palcach Moich rąk ziarenka różańcowe, łącząc się z modlitwą mojej małej córki, której ukazywałam się w Grocie Massabielskiej.

 

Kiedy odmawiacie Różaniec wy mnie zapraszacie do modlitwy swojej, a Ja prawdziwie za każdym razem przyłączam się do waszej modlitwy.

W ten sposób stajecie się dziećmi, które modlą się razem z Niebieską Matką

i dlatego właśnie Różaniec staje się najpotężniejszą bronią podczas strasznej walki,

do której jesteście wezwani przeciwko szatanowi i jego zastępom zła.



Świadectwo

Nie wierzył, ale w Medziugorju się

nawrócił


Oto skrótowa historia nawrócenia ateisty z Mediolanu.

Pojechał na pielgrzymkę pod naciskiem żony . Nie chciał przyjeżdżać, gdyż jako niewierzący nie widział w tym żadnego sensu. Podczas podróży nie modlił się ponieważ nie wiedział jak, a poza tym nie był zainteresowany modlitwą. Nie poszedł do kościoła pierwszego dnia bo nie czuł takiej potrzeby. Kiedy inni z jego grupy uczestniczyli we Mszy św. on włóczył się na zewnątrz i myślał o własnych sprawach. Gdy miało być objawienie na górze w Medziugorju o godz.23.00 poszedł tam po wcześniejszej scenie sprzeciwu w hotelu, wobec swojej żony, która go do tego wyjścia w końcu namówiła. Kiedy dotarł na górę był tak zmęczony, że położył się na karmieniu. Nawet nie zdawał sobie sprawy z objawienia. Kiedy wracał, coś dziwnego zaczynało się z nim dziać. Jego żona myślała, że może nie czuje się dobrze lub że coś się stało. Pytała go o to, a on odpowiadał: Nie mogę tego wyjaśnić, ale czuję wielkie pragnienie , aby płakać.

Kiedy wszedł do pokoju zaczynał płakać nie rozumiejąc dlaczego.

To był wstrząs duchowy .Rano poszedł ze wszystkimi do kościoła wyspowiadał się i podczas Mszy św. przyjął komunię św. Opowiadał: Nie umiem wyjaśnić tego co się stało, jednak tamto objawienie zmieniło mnie chociaż nie brałem w nim udziału sercem, nie zwracałem uwagi…byłem tam, ale w ogóle wcale o tym nie myślałem, a jednak Matka Boża mnie dotknęła. Uświadomiłem sobie błędy jakie popełniłem w wielu sprawach. Zrozumiałem, jak ważna jest modlitwa, jak ważny jest Bóg. Dotarło do mnie, ze Bóg jest…że troszczy się o każdego z nas.
Nikoletta z Mediolanu

------------------------------------------

Specjalne życzenie Maryi


Maryjo, Ty mnie wiedziesz do Tronu Bożego,

po drodze pozwalasz mi odkryć całą miłość Serca Twojego.

Jakież mam Pani złożyć Ci dziękczynienie,

powiedz, może masz do mnie jakieś specjalne życzenie?


"Moje dziecko, chcę Twojej miłości,
chcę byś odrzuciła od siebie wszelkie złości.

Chcę byś powierzyła  mi całe życie swoje,

chcę byś odrzuciła ciężkie, grzechowe zbroje.


Byś przede mną stanęła, czysta i uboga,

tylko tak  Cię mogę zabrać prosto przed Tron Boga".

 

---------------------------------


Świadectwo

Zapraszamy do świadectwa, które pokazuje,że nawet   zdemoralizowaną osobę, Bóg może postawić na nogi.

Zaczynałam od różnych klejów i rozpuszczalników, a potem brałam amfetaminę.

Do dzisiejszego dnia jest dla mnie cudem to, że normalnie żyję, ponieważ byłam tak głęboko zdemoralizowana. Mam teraz kochanego syna, córeczkę i męża – mówi w przejmującym świadectwie Irena.

Pochodzę z bardzo patologicznej rodziny. Mój tata nigdy nie pracował, a na dodatek robił takie rozboje, że co chwilę siedział w więzieniu. Moi obydwoje rodzice mieli problem z alkoholem, przez co często znęcali się nade mną i moim rodzeństwem. Jako małe dzieci zostaliśmy z rodzeństwem skierowani do różnych placówek. Ja akurat trafiłam do Domu Dziecka prowadzonego przez siostry zakonne. Niestety one znęcały się nad nami. A potem trafiałam od placówki do placówki. Niestety wtedy w tych różnych ośrodkach nie było odpowiednich warunków i znowu doświadczałam tam różnego rodzaju przemocy...Z tego powodu mój rozwój został opóźniony, co spowodowało, że zostałam skierowana do szkoły specjalnej. Nasi wychowawcy bardzo się nad nami znęcali, ponieważ nie mieliśmy nigdzie wsparcia. Miałam wtedy niecałe siedem lat i bardzo to przeżyłam. W tamtym czasie nie zdawałam sobie do końca sprawy z tego, co się dzieje, ale wewnątrz czułam, że to coś bardzo złego. Oprócz tego mieliśmy przymusowe przepustki do domu.

Wtedy najczęściej nie chcąc wracać do domu, wałęsałam się po ulicy

Razem z osobami z podobnych domów spaliśmy po klatkach, piwnicach, na strychach… Praktycznie byłam bezdomna. W wieku siedmiu lat po raz pierwszy sięgnęłam po papierosy. Szukałam tylko zdemoralizowanego środowiska, ponieważ we mnie narastało coraz więcej agresji.

W wieku trzynastu lat po raz pierwszy sięgnęłam po narkotyki

Zaczynałam od różnych klejów i rozpuszczalników, a potem brałam amfetaminę. Do dzisiejszego dnia odczuwam na zdrowiu skutki zażywania tych trujących substancji chemicznych. Wielokrotnie także przedawkowałam narkotyki, a potem „lądowałam” na detoksie. Oprócz tego nie znałam wtedy podstawowych zasad kultury, a większość zdań kończyła się albo zaczynała wulgaryzmem. To wszystko spowodowało, że w wieku szesnastu lat miałam już za sobą cztery próby samobójcze. Pierwszy osobą, która się mną w ogóle zainteresowała była pani dyrektor jednej placówki w Chrzanowie, której zależało na tym, abym wyszła na ludzi. Byłam zaskoczona, że chce mi pomóc. Moi wcześniejsi wychowawcy nagminnie nas okradali, ponieważ pomimo tego, że państwo dawało na nas pieniądze, my nie mieliśmy się w co ubrać i chodziliśmy w łachmanach. I ona załatwiła mi leczenie w ośrodku.

Zgodziłam się na to, ponieważ groził mi już poprawczak

Robiliśmy różne zakłady na pieniądze, które polegały na tym, że „zarabiałam” na pobiciu koleżanek. Skutki ostatniej takiej walki były na tyle ciężkie, że dziewczyna, z która się biłam, cudem uniknęła śmierci. W sumie brakowało kilka procent, aby skończyło się ta sytuacja tragedią. Na drugi dzień pojechałam do ośrodka. Dla mnie to była tylko kolejna placówka. Myślałam, że będzie tam jak w każdym innym ośrodku.

„Kto Ci takie dziadostwo zrobił!?”

Trafiłam tam akurat na obiad. Wszystkiemu się z boku przyglądałam. W tamtym czasie nie potrafiłam nawet spojrzeć człowiekowi w twarz, ponieważ czułam taką nienawiść do całego świata! Pierwszym wielkim szokiem był dla mnie komunikat, że po obiedzie idziemy się pomodlić. Nigdy w dzieciństwie nie słyszałam o Bogu, ponieważ poza pierwsza placówką, trafiałam do świeckich ośrodków. Nawet nie wiedziałam, co to jest kościół! Nie chodziłam do normalnej szkoły, gdzie byłaby katecheza. To była szkoła specjalna, w której praktycznie nie było żadnych zajęć.

W kaplicy w Ośrodku „Nadzieja” do dzisiejszego dnia wisi duży krzyż z figurą Pana Jezusa. Pamiętam, jak pierwszy raz tam weszłam. Ludzie naokoło się modlili, a ja w ogóle nie wiedziałam, co oni robią. Moją uwagę jednak przykuł ten krzyż. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, kim jest Jezus, ale byłam w szoku, że kogoś można powiesić na krzyżu i wpatrując się w niego powiedziałam na głos, nie zwracając uwagi na to, że kaplica jest pełna osób: „No chłopie, widzę, że Ciebie też tak załatwili jak mnie. Kto Ci coś takiego zrobił!?”. To był mój pierwszy kontakt z Bogiem. Dotknęłam stóp tej figury Jezusa i zapytałam: „Kto Ci takie dziadostwo zrobił?”.

W ośrodku miałam trzy dni na zaklimatyzowanie się, a po tym czasie miałam włączyć się w codzienne obowiązki. I pamiętam, jak młodsza dziewczyna podeszła do mnie, abym też zaangażowała się w pracę. Zszokowało mnie to. Uważałam, że „ci młodsi” powinni pracować. Pamiętam, że wtedy kopnęłam wiaderko i pobiegłam do pokoju księdza, który prowadzi ośrodek

Nie pukałam do drzwi. Nie znałam takich podstawowych zasad kultury

Po prostu je kopnęłam i krzyknęłam: „Dawaj mi te dokumenty, tyś jest stuknięty, jak myślisz, że tu dalej będę! To jest dom wariatów!”. I wtedy się tak strasznie rozpłakałam. To było jak oczyszczenie. Wcześniej nigdy nie płakałam, bo bałam się być posądzona o słabość. Nie było nawet mowy o tym, aby się rozpłakać nawet wtedy, kiedy mnie bito. Dla mnie ten moment był jak chrzest. A ksiądz podszedł do mnie, objął mnie i powiedział: „Irena, dasz radę…”. Poczułam, jakby tym objęciem i słowami zostało ogarnięte całe moje życie. Teraz, po wielu latach myślę, że było to jakby dotknięcie się szaty Jezusa, po którym zostałam uzdrowiona.

W ośrodku nie miałam typowej terapii, ale po prostu uczyłam się normalnie żyć. Ksiądz bardzo często brał mnie do kaplicy i uczył całego katechizmu od podstaw, tłumaczył wszystko jak małemu dziecku: kim jest Jezus, co takiego zrobił, dlaczego został przybity do krzyża… Do pierwszej komunii świętej przystąpiłam w wieku osiemnastu lat. Poznawałam Maryję, która nazywałam „piękną Panią”. Tam uczyłam się wszystkiego: czytania, pisania, liczenia…

„Nigdy Boże w Ciebie nie zwątpię”

Do dzisiejszego dnia jest dla mnie cudem to, że normalnie żyję, ponieważ byłam tak głęboko zdemoralizowana. Mam teraz kochanego syna, córeczkę i męża. I tą miłością, której doświadczyłam w ośrodku , dzielę się teraz z moją rodziną. Codziennie modlimy się, chodzimy do kościoła. Mój mąż jest także wymodloną osobą. Syna mam z pierwszego związku, przed ślubem zaginął jego ojciec, po czym się okazało, że wpadł do rowu, złamał dwie nogi w kolanach i zmarł na miejscu. I tak zostałam sama z dzieckiem, z czym nie mogłam sobie poradzić. Jednak nie chciałam stracić tego, co otrzymałam. Stwierdziłam, że nie poddam się i nie zwątpię. Wtedy zaczęłam się gorąco modlić słowami: „Boże Ty jesteś moją radością, Ty jesteś moim życiem i wiem, że mi pomożesz!”. Mówiłam to, chociaż było mi bardzo trudno i na początku miałam w sercu ogromny żal do Boga , ale potem zrozumiałam, że to jest czas próby, sprawdzian mojej wiary. Uchwyciłam się ufności, szepcząc: „Nigdy w Ciebie Boże nie zwątpię, bo Ty mi uratowałeś życie”. Miałam świadomość, że znalezienie się w Ośrodku „Nadzieja” i to wszystko, co się później wydarzyło, było Jego interwencją w moje życie. On sam mnie uratował! Potem przez osiem lat czekałam na męża. Modliłam się w intencji znalezienia go, stawiając Bogu jeden warunek, aby była to osoba wierząca. I tak w zeszłym roku pojechaliśmy do Medjugorje i pamiętam, jak tam prosiłam o niego Matkę Bożą mówiąc jej, że przecież ona wie o wszystkich trudnościach codziennego życia.

Zostałam wysłuchana

Do dzisiaj modle się w ten sposób, że rozmawiam z Bogiem, jak z osobą, która jest ze mną zawsze. W naszej rodzinie modlitwy nie zaczyna się od słów prośby, ale przeproszenia i właśnie dziękczynienia za wszystko, a przede wszystkim Jego obecność. Nauczyłam się dostrzegać potrzeby innych ludzi i na ile mogę przychodzić im z pomocą. Bóg nauczył mnie miłości i bezinteresowności. Dal mi cudownego męża i wspaniałą rodzinę. On mi dał wszystko! Nowe życie… Chwała Panu!

Irena, 34 lata Źródło: fronda.pl

-------

Najprostsza ofiarowana czynność zbawia

dusze


Jezus do francuskiej aktorki-mistyczki Gabrieli Bossis:

"Wierz w to, że najzwyklejsze czynności, spełniane w intencji ratowania dusz, rzeczywiście ratują dusze. Wierz w to mocno. Trzeba w to wierzyć, ponieważ w ten sposób oddaje się cześć mojej Wszechmocy.

Jezus czeka na rozmowy z Nim o wszystkich zwykłych sprawach

"Opowiedz Mi, co cię zainteresowało albo zmartwiło. Ludzie wyobrażają sobie, że trzeba przemawiać do Mnie specjalnym językiem, i dlatego wstrzymują się od rozmowy ze Mną. Gdyby jednak wiedzieli, jak bardzo pragnę, żeby przychodzili do Mnie z całą prostotą i z odrobiną miłości!

O, wy, którzy jesteście moimi najbardziej wrażliwymi przyjaciółmi, przychodźcie zaspokoić mój głód waszej obecności".

Źródło: poz. nr 6

------------------------------------------


Wiara  Maksymiliana Kolbego


Nie bał się śmierci! Ostatnie 2 tygodnie w Niemieckim Obozie Koncentracyjnym w

Oświęcimiu, spędził nago w betonowej zimnej celi bez światła, bez łóżka, krzesła, bez

jedzenia i kropli wody!!! Święte życie dopełnił cierpieniem trudnym do wyobrażenia.

Bruno Borgowiec- tłumacz w bloku śmierci, tak opisuje:

„Przed blokiem kazano im się najpierw rozebrać do naga, a następnie wpychano biedne ofiary do ciemnic… Od tego dnia nieszczęśliwcy nie otrzymywali już żadnej strawy… Z celi słyszano codziennie głośne odprawianie modlitw różańca św. i śpiew, do których się też więźniowie innych cel przyłączali…

Gorące modlitwy i pieśni do Matki Najświętszej nieszczęśliwych, rozlegały się po wszystkich gankach bunkra…

Przewodniczył Ojciec Maksymilian Kolbe, a następnie chórem odpowiadali więźniowie. Ojciec Maksymilian Kolbe trzymał się dzielnie, nie prosił, i nie narzekał, dodawał otuchy innym..Przy każdej inspekcji widziano Ojca Maksymiliana Kolbego, gdy już wszyscy leżeli na posadzce, jak stojąc lub klęcząc w środku z pogodnym wzrokiem, wpatrywał się w przybyszów (esesmanów). Tak upłynęły 2 tygodnie. W między czasie zmarł jeden po drugim, aż…pozostało tylko jeszcze 4, wśród nich także Ojciec Maksymilian Kolbe.

Wydawało się to władzy za długo, cela była potrzebna dla nowych ofiar, toteż pewnego dnia przyprowadzili kierownika izby chorych, Niemca, przestępcę kryminalnego nazwiskiem Bock, który każdemu po kolei dawał zastrzyki kwasu karbolowego w żyły lewej ręki. Ojciec Maksymilian z modlitwa na ustach podał sam ramię katowi:.

Św. Ojcze Maksymilianie Kolbe, módl się za nami.

Źródło:poz.7

-------------------------------------

Z cyklu: Jak działa szatan?

http://www.szar.edl.pl/images/stories/dwumiesiecznik/2011/styczen_luty/6.jpg


http://www.szar.edl.pl/images/stories/dwumiesiecznik/2011/styczen_luty/6.jpgMatka Boża podczas objawień w Fatimie objawiła małym dzieciom piekło, aby przekonały się,

że taka rzeczywistość istnieje.


Muzyka na usługach szatana?

Nie wpadajcie w panikę!! Przeważająca część muzyki wszelkich typów jest wartościowa, piękna, budująca nasza psychikę a nawet lecząca. To cel Boga.

Szatan też ma jednak swoje drogi w tym kierunku. „Jego muzyka” pozwala mu zniewalać duchowo a nawet fizycznie miliony młodych ludzi. Podstawowy fundament zła tkwi w tekstach, wprost nawołujących do przemocy, narkotyków, samobójstw itp. a następnie w „drapieżnej” hipnotycznej muzyce i w decybelach. Wielu młodych ludzi jest nie świadomych co słucha i nie zdaje sobie sprawy z tego jakie to może mieć konsekwencje dla rozwoju duchowego.


Chodziłam z metalem

Bóg uchronił mnie przed bagnem satanistycznego Black i dead metalu. Chcę wszystkich przestrzec przed słuchaniem takiej muzy. Metal- w wykonaniu zespołów satanistycznych- niszczy od środka, zabiera chęć do życia, zabija!

Kiedy poznałam Darka, miałam dwadzieścia lat. Dla niego muzyka była sposobem na życie, była bogiem…Ja – wierząca kontra on- metalowiec. Myślałam, że sobie poradzę . Darek od 12 lat słuchał takich zespołów, w domu miał ponad 200 takich kaset-niemal wszystkie liczące się zespoły tego światka.

Nim był satanistą, był tylko namiętnym słuchaczem tej muzyki.

Nie potrafił cieszyć się życiem, wszędzie widział zło, winę innych, nienawidził świata, ludzi i siebie. Pisał wiersze- przeczytałam ich ponad 30- we wszystkich tylko śmierć, groza trupie czaszki, samobójstwo, a także bluźnierstwa przepełnione orgiami seksualnymi. Nie potrafił kochać nic i nikogo, Mnie też nie- ale zrozumiałam to dopiero później.

Nie był złym człowiekiem. Z całą odpowiedzialnością mówię, że to był bardzo dobry chłopak, szukający piękna, ale doszczętnie zniszczony przez złą muzykę- nasiąkniętą śmiercią, zniszczeniem i kultem szatana. Myślałam, że uda mi się go zmienić, pokazując mu światełko w tunelu. Starałam się ponad 7 miesięcy, ale on niewiele zrozumiał; nie potrafił uwierzyć w miłość, w dobro, w drugiego człowieka. Co gorsza, zaczął mnie niszczyć-właśnie nie on lecz zło, które było w nim. Oddaliłam się od Boga, sama zaczęłam wpadać w depresję, bać się ludzi.

Całe szczęście, że miał się kto za mnie modlić!

Dopiero po połowie roku poszłam do spowiedzi, dzięki temu, że we wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym przeżywaliśmy seminarium. Kiedy wróciłam do Jezusa, zaczęłam czuć lęk przed Darkiem, źle się czułam przed spotkaniem z nim. Zdawało mi się, że się kontaktuję z kimś bardzo złym aż boję się wypowiedzieć, ale trzeba to nazwać po imieniu- tan człowiek był opętany przez Złego, przez diabła On nie był już sobą. Często mówił o rozdwojeniu swojej osobowości-tej drugiej połówki też się bał. Przez cały czas, kiedy z nim chodziłam, odczuwałam strach, a po zerwaniu tej znajomości trudno mi było dojść do siebie.

Wiem, że to Zły także mnie próbował zniszczyć.

Wiem też, że jedyne, co mogło Darkowi pomóc, to egzorcyzmy, ale…jak go do tego przekonać, skoro nawet chrześcijanie nie wierzą w istnienie diabła?! Modlę się za niego i Was również o to proszę. Jeszcze raz zwracam się z apelem: muzyka satanistyczna to narzędzie Złego. Kiedy słuchacie takiej muzyki, nawet wtedy, gdy nie rozumiecie tekstu, otwieracie się na szatana! Czcicie go przez słuchanie czy śpiewanie tekstów mu poświęconych. „Nie można dwóm panom służyć!”. Nie ma drogi pośredniej. Życie albo śmierć, Jezus albo szatan- wybór należy do Ciebie!

Milka

Źródło:poz.8


Maryja zaprasza do porzucenia fałszywych

idoli i śpiewania z aniołami


Pismo święte potwierdza , że są tacy, którzy otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą. Mt 13, 10-17

Co robić, aby patrzeć i słuchać to co właściwe? Zadzwońcie do „informacji niebieskiej”, tam są Ci, którzy dobrze radzą. Maryja w Medziugorju mówi o fałszywych światłach i fałszywych idolach i proponuje, aby umożliwić aniołom śpiewać w sercu.


„Drogie dzieci, przyszłam do was z otwartymi ramionami, aby was wszystkich objąć pod

mój płaszcz. Ale nie mogę tego uczynić dopóki wasze serce pełne jest fałszywych świateł i

idoli. Oczyśćcie go i dajcie moim aniołom możliwość śpiewania w waszym

sercu….Odmawiajcie różaniec!


Okultyzm

ESM-Y I  WRÓŻKI


Uważajcie na wróżki, które docierają do naiwnych poprzez esm-y, namawiają do wróżenia..Oto treść esm-a, jaki otrzymała Ola:

Wróżka powie ci jak w najbliższym czasie ułożą się twoje sprawy finansowe, zawodowe, uczuciowe i zdrowotne. Ślij ZNAK na 7118. Koszt SMS 1, 23 zł. z WAT.

Nasz komentarz:

Sms kosztuje nie wiele, ale wystarczy raz się nabrać, a będą następne zaproszenia aż do znudzenia.

Trzeba pamiętać, że wróżenie oddala nas od wiary, ponieważ o naszą przyszłość nie pytamy Boga, który wszystko o nas wie, a wróżkę, która działa mocą szatana.


 

Gry komputerowe i szatan?

Świadectwo

Wnuczek dostał prezent od krewnej-komputerową grę. Wnuczek ma 10 lat. Wiedziałam o szkodliwości takiej gry komputerowej dla rozwoju dziecka. Przeczytałam  uważnie zamieszczony artykuł o New Age „w „Któż jak Bóg" (zob. nr 5/96 s.14-16-)

Odwiedzając wnuczka, który przez jakiś czas grywał na tej komputerowej grze zauważyłam, że z dzieckiem dzieje się coś złego: oczy ma błyszczące, jest nerwowy, źle sypia, stal się agresywny, a nawet miał myśli samobójcze.

Zdałam sobie sprawę, kto jest przyczyną tego.

Rozmawiałam z wnuczkiem, próbowałam mu wyjaśnić szkodliwość tej komputerowej gry, ale na nic się to zdało. Pewnego razu, kiedy wnuczek był nieobecny, w porozumieniu z córką odłączyłam tę komputerową grę …..zniszczyłam różne kabelki, pogniotłam je i w starej reklamówce wyniosłam na śmietnik…Odmawiam za wnuczka codziennie prosty egzorcyzm, założyłam mu na szyje poświęcony medalik. Wnuczek upomniał się o zwrot pieniędzy za tę grę .Pieniądze zwróciłam. Wnuczek powoli wrócił do równowagi.

Janina z Góry Źródło:poz.9

------------------------------------

Z cyklu: Bóg mówi do nas!


Co oznaczają następujące słowa?


"Niczego nie pragnijcie dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz

w pokorze oceniajcie jedni drugich za wyżej stojących od siebie". List św. Pawła do Filipian 2:3


"Nie bierzcie wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu,

abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co

doskonałe. List św. Pawła do Rzymian" 12:2


-----------------------------------------------------

Z cyklu: Rozsądek pilnie poszukiwany


„Trzeba czasami spojrzeć na drugich upadki,

aby nie myśleć, że wszystko jest dobrze i teren jest gładki.

Sobie też trzeba spojrzeć dobrze w oczy,

czy czasem zło i do nas właśnie nie kroczy. ( ZB.)


Dopalacze-pułapka złego ducha


Wracamy do tego bolesnego tematu w szerszym zakresie, bo jest to pułapka złego ducha. O tym się mało mówi, ale tak jest. Oto przykłady smutnych konsekwencji zażywania dopalaczy.


Mój problem zaczął się ponad 3 lata temu i dalej,

niestety się z nim borykam..


Otóż w tamtym czasie pewnego feralnego wieczoru, poszedłem do kumpla zapalić dopalacza..
był to dokładnie Spice Gold, w postaci blunta..niestety "skonsumowałem" go zbyt szybko
i wtedy właśnie moje życie się odmieniło..resztę wieczoru spędziłem w toalecie rzygając,
nie mogąc się totalnie ruszyć, miałem też halucynacje, że moi rodzice po mnie przyszli itd..
Wstałem następnego dnia i już zauważyłem, że coś jest nie tak, jednak myślałem, że faza jeszcze trwa, także się nie przejąłem.

Jednak z biegiem czasu nic się nie zmieniło..było jeszcze gorzej..objawy, jakie mi towarzyszyły to, jakby ucisk na lewe oko, straszny światłowstręt, brak koncentracji podwójne widzenie, skupienie wzroku na jakimś przedmiocie wymagało więcej czasu, zanim oczy się "zjadą" czemu towarzyszył okropny ból głowy, zwłaszcza ścisk w okolicy czołowej, nie mogłem funkcjonować, przy wyjściu na zewnątrz i wystawieniu na promienie słoneczne momentalnie stawałem się śpiący.

O nauce nie było mowy - nic nie byłem w stanie zapamiętać..absolutnie nic..

Mam obecnie dalej światłowstręt, oszołomienie, podwójne widzenie, czasem zdarza się osłabienie kończyn (ale to chyba na tle nerwowym) poza tym jestem bardzo nerwowy niecierpliwy, szybko tracę zapał, zero kreatywności, pomysłów, często zdarza mi się, zwłaszcza jak jestem na dworze w dzień, stan oszołomienia i nieświadomość tego co się dzieję, brak zapału do czegokolwiek, kłopoty z planowaniem i ogólnie z wyobraźnią

Często staram sobie uświadamiać, że wszystko będzie ok, staram się nie myśleć i nie rozpamiętywać tego co było, jak to się wszystko zaczęło, gdyż mam dalej ogromne poczucie winy i wyrzuty sumienia, które napadają mnie samoistnie przy obniżeniu nastroju. Nie wiem do kogo się zgłosić..do psychiatry, psychologa, myślałem, że jakoś dam rade sam to przezwyciężyć, ale obawiam się, że bez pomocy sobie nie poradzę..JEŚLI KTOŚ Z WAS, PRZEŻYŁ BĄDŹ PRZEŻYWA COŚ PODOBNEGO I WIE CO MI MOŻE POMÓC, BŁAGAM O POMOC. Przepraszam za chaotyczną formę i rozległą treść POZDRAWIAM. WIERZĘ, ŻE WSZYSTKO SIĘ JAKOŚ UŁOŻY.

/http://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/nalogi/dopalacze-objawy-zatrucia-i-skutki-uboczne-zazywania-dopalaczy/






Z internetowych wpisów

Konsumowałem kilka razy dziwne proszki i było okey, ale tym niefortunnym razem ...dzięki mojemu bratu który w porę wezwał pogotowie i nie pozwolił mi się udusić. Żyję, ale nabawiłem się nerwicy i dochodziłem do siebie dobrych kilka miesięcy !

Mój Syn palił dopalacze, sprawiał wrażenie obłąkanego. Miał większość objawów, o których przeczytałem w artykule. Przerażające! Mam nadzieję, że uda się Go uratować. Potrzeba w Polsce odważnego "nie" dla dopalaczy i stojącej za nimi mafii.

 

Mój brat leży na intensywnej terapii i walczy o życie, jeśli z tego wyjdzie, zaznaczam JEŚLI to będzie wrakiem człowieka!!! Zniszczone płuca, wątroba, udar mózgu... - takie są skutki po dopalaczach!!! Trzymajcie kciuki żeby przeżył.


Ewangelia wg św. Mateusza 6:13
"Nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie,
ale nas zachowaj od złego!"


Dlaczego tak dużo jest "poszukiwaczy" dopalaczowych


wynalazków?


Odpowiedź mamy w słowach św.Piotra (1P5): Św. Piotr świadomy zagrożeń ze strony

złego ducha ostrzega wiernych:


"Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć".


------------------------------------

 

Poznajemy o. Pio

 

Ojciec PIO żył Mszą św. i dla Mszy św.

Do spotkania z Chrystusem w Eucharystii przygotowywał sie juz od godziny drugiej po północy, a niekiedy i wczesniej,aby o godzinie czwartej udać się do zakrystii,by przygotować się do sprawowania Najśw. Ofiary.

 

O.PIO nigdy nie chciał się spóżnić na tak ważne dla niego spotkanie z Chrystusem.

Dlatego każdą Mszę św. poprzedzał długim i starannym przygotowaniem. Przez dwie godziny modlił się w  swej celi zakonnej odmawiając Różaniec, a następnie przez całą godzinę,az do rozpoczęcia

Eucharystii, rozmyślał nad Ofiarą Chrystusa.

 

Ojciec Pio miał dar rozeznawania duchów. Umiał rozpoznać, że dany mężczyzna był kapłanem albo czy przedmioty były poświęcone. To zjawisko „rozeznania” było jednym z jego wielu darów.

Pewnego dnia mężczyzna, ubrany w marynarkę, krawat i spodnie znajdował się w zakrystii razem z innymi osobami oczekującymi na przybycie ojca Pio. Mężczyzna ten był w pierwszym szeregu. Gdy zobaczył go ojciec Pio, powiedział:

- Ojcze, przybyłeś tu „w przebraniu”, ale nie musisz się wstydzić. Następnym razem możesz przyjechać ubrany jak ksiądz. Gdy skończyłam myśleć o swoim pragnieniu, zobaczyłam Świętego, wychylającego się na zewnątrz i robiącego znak krzyża. Po czym kontynuował on spowiedź.


" Bądż przy mnie ,Ojcze PIO...w każdej godzinie mego życia.

Jesli Ty będziesz przy mnie-ja będę choć trochę,taka jak Ty!.

Nauczę się cierpieć, w pokorze znosić utrapienia,  być dobrą.

Będę umiała zanosić do Boga moje modlitwy!

Ale TY...jesli będę płakać,otrzyj moje łzy!

Ty...,jesli upadnę,pomóż mi się podnieść,

i...jesli będę uśmiechać-uśmiechaj się ze mnąrównież Ty!

A kiedy będę się modlić...,módl się razem ze mną!

/L.Castrucji.II Rosario del cuore /


----------------------

Wszystko zawierza Matce Przenajświętszej


Jan Budziaszek- perkusista zespołu „Skaldów, propagator modlitwy różańcowej.


W listopadzie (1989), Jan Budziaszek wraz z kolegami: Stefanem i Grzesiem oraz Grupą Emet –znaną pod nazwą „Promyki”, wyjechali do RFN aby prowadzić śpiew w czasie Mszy św. i grać koncerty na Mszach polskich w różnych miastach. W kilku odcinkach będziemy przedstawiali różne sytuacje życiowe związane z tym wyjazdem, nie tyle dla samej ciekawości, ile dla pokazania, jak w życiu publicznym, w życiu na co dzień można chwalić Boga, świadczyć o swojej wierze. Czytajmy jak wydarzenia dni, układały się według tajemnic różańcowych i bierzmy przykład!

6 . I. Dzień pierwszy

Jan Budziaszek: Nie wiem jak to się stało, ale zaraz po starcie powierzyliśmy wszystko, tzn. nas, każdy krok i każdą sekundę tego wyjazdu oraz samochód Matce Najświętszej.

Wiemy, że od tej chwili, wszystko, co nas spotka-radosne, a zgłasza smutne-jest zgodne z Twoją wolą, Pani nasza. Nie pozwól, Matko, aby wyjazd ten był powodowany jakimkolwiek naszym interesem, ale tylko Twoim.

I-sza tajemnica różańcowa –Zwiastowanie

Zaraz też , nie wiem dlaczego, rozpoczęła się pierwsza tajemnica różańcowa-Zwiastowanie. „Oto ja służebnica Pańska-niech mi się stanie według słowa Twego”.

Dziękuje ci ,Matko, za te słowa. Nauczyłaś nas nimi sprowadzać Boga na ziemię. Naucz mnie od tej pory nieustannie powtarzać: Oto ja sługa Twój- niech mi się stanie według słowa Twego. Przyjmuję zadanie, które daje z mi do wykonania. Udziel mi siły, abym sprostał wymaganym nadziejom.

Marek ( kierowca) jest trochę zaskoczony. Około 4 rano przekraczamy granice polsko- enerdowską. Chcemy u polskich celników robić odprawę warunkową, (zawsze przy moich wyjazdach przez Pagart są z tym duże problemy). Dzisiaj , zarówno polscy, jak i niemieccy celnicy z uśmiechem przepychają nas przez granicę-byle szybciej….

Druga tajemnica różańcowa-Nawiedzenie

400km przed NRD. Mamy już drugi dzień podróży. Samoistnie rozpoczyna się już druga tajemnica różańcowa- Nawiedzenie. Matka Najświętsza, gdy dowiedziała się, że urodzi syna, natychmiast udała Siudo Elżbiety, aby służyć. Ona nosiła Jezusa pod sercem, ale jeszcze bardziej w sercu…..

Marek planował tankowanie ropy w Eisenach. Okazuje się, ze żadna stacja benzynowa w tym mieście nie prowadzi oleju napędowego. Marek martwi się….Żeby kupić ją w NRD musimy wrócić 70 KM. Co robić? Pomódlmy się. Prosimy Cię , Matko, poradź ,co mamy robić… Jedziemy do przodu z uśmiechem na ustach. Po przejechaniu około 300metrów, pojawia się na drodze koparka, której kierowca wykrzykuje w naszym kierunku „Freundschaft, Freundschaft!!” Odsprzedaje nam 30 litrów ropy. Ekipa nasza zaczyna odczuwać , ze nie jesteśmy sami. Marek nie wie jak się zachować, bo dzieją się dziwne rzeczy, a w samochodzie nikt nie wstydzi się wołać: Dzięki, Jezu! Dzięki, Matuchno!

Wjeżdżamy teraz na najdziwniejsza chyba granicę świata. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, abym tutaj nie wypakowywał auta. Patrzymy, jak przed nami Niemcy „wschodni” sprawdzają Niemców „zachodnich”. No, to teraz się zacznie.

A tu nic. Proszę jechać. Niemożliwe.

Po drugiej stronie granicy nie pozwalają nam nawet się zatrzymać. Wieczorem przyjeżdżamy punktualnie na umówione spotkanie w Mainz. Przyszło wiele rodzin, aby nas zabrać do siebie.

Jak później się okazało, było to jedyne miejsce, gdzie zaproponowano nam noclegi, bo akurat tutaj tego potrzebowaliśmy. Zatrzymaliśmy się u Łukasza, który odstąpił nam na tydzień całe trzypokojowe mieszkanie. Nazajutrz Łukasz miał przyjść rano, aby zaprowadzić nas do kościoła. Niestety zaspał.

Wiemy, że musimy być w kościele na pół godziny przed Mszą św. Ale jak tam trafić? Jedziemy. Tylko na moment wkradł się do auta niepokój. Po kilku przypadkowych skrętach, bez zatrzymywania wjeżdżamy na plac przed kościołem. Jak się okazało jest to ten kościół, którego mieliśmy szukać. Mamy akurat pół godziny czasu do rozpoczęcia Mszy św. teraz wiemy na pewno, ze „Ktoś” się nami opiekuje. (cdn.)

Źródło: poz. nr 11

-----------------------------------------------

----------------------------------------

Świadectwo Daniela


Prawie wszyscy jeździmy własnymi samochodami. Wyjeżdżamy, ale nie wiemy czy wrócimy. Bardzo ważną czynnością jest oddać każdą podróż Panu Bogu.  To tego świadectwa zaproście koniecznie rodziców.

Żyję, chociaż było blisko…

Blisko utraty tego co najcenniejsze, utraty życia. Przypadek? Nie sądzę, nie ma w życiu przypadków. Matka Przenajświętsza mnie uratowała, jestem tego pewien!!!

Żyję, chociaż było blisko… Blisko utraty tego co najcenniejsze, utraty życia. Przypadek? Nie sądzę, nie ma w życiu przypadków. Zwykły dzień, chociaż dla kogoś bardzo ważny, jeden z najważniejszych w życiu: wybierałem się na ślub koleżanki z podstawówki.
Pracuję w delegacji jako inżynier budowy, wróciłem w piątek z Dąbrowy Górniczej. Pojechałem do brata po moje auto. Na tygodniu jeździł on, ja natomiast na weekendach. Spotkanie z bratem normalne, zresztą jak co tydzień jak wracam z delegacji. Rozmowa jednak inna, mówi że na tygodniu miał awarię auta, świeca się wykręca z silnika (gwint się wyrobił), znajomy mechanik zrobił to z uwagą że trzeba prze gwintować, założyć tulejkę i zakręcić. Umówiłem się na naprawę na poniedziałek. Myśli moje były skierowane Matki Bożej Rzeszowskiej, gdyż bardzo chciałem iść do spowiedzi na pierwszy piątek (06.09.2013r.), zostawić i zamknąć przeszłość, zjednoczyć się z Najwyższym oraz zawierzyć parę młodą na nowej drodze ich życia. Sakrament, oczyszczenie, Eucharystia u ojców Bernardynów. Pokój w sercu i jadę dalej, myję auto, tankuję i wracam po tygodniu pracy do domu. Rodzina standardowo wita, zajęta swoim rytmem życia. Rozpakowywanie i sen.
Oczywiście mój zegar biologiczny budzi mnie o 6:00 (07.09.2013r.). Wstaję, rozmowa z matką. Przed wyjazdem chciałem jeszcze odkurzyć wnętrze mojego pundzowozu.

Odkurzam, czyszczę boczne kieszenie, znajduję różaniec oraz pudełeczko na niego.

Zgubiłem go jakiś rok temu w aucie, po prostu się zawieruszył. Pocałowałem krzyż i wsadziłem różaniec do pudełeczka (pudełeczko na różaniec z mojej Komunii Świętej na nim wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej). Położyłem pudełeczko przed siebie w dece rozdzielczej. Przygotowany, ubrany w strój weselny wyruszam po moją dziewczynę, którą miałem zawieźć na 11.15 do fryzjera. Opóźniony- nadrabiam czas prędkością, szybko dojeżdżam do Leżajska.
W Leżajsku poczułem dym jakiegoś plastiku, myślałem że  przypaliłem sprzęgło szybką zmianą biegów. Poczułem niepokój i głos jakby z wnętrza, który mówił mi że coś jest nie tak, a ja dalej swoje, jadę gdyż się śpieszę. Zachowując jednak zdrowy rozsądek, otwieram okna, wyłączam nawiew i muzykę, jadę już przepisowo w nadziei osiągnięcia celu. W napięciu dojeżdżam do miejscowości docelowej, mijam tabliczkę z napisem Dębno.

Tu zaczyna się horror.

Czuję intensywnie palący się plastik, postanawiam się zatrzymać. Otwieram pas bezpieczeństwa i spostrzegam dym z wywietrzników, zdążyłem tylko spojrzeć w lusterka czy ktoś za mną nie jedzie. Od razu hamulec nożny i ręczny. Dym intensywnie wydobywał się z wywietrzników do środka, coś mi mówi: Daniel uciekaj jak najszybciej. Otwieram drzwi i dostrzegam ogień na masce, uciekam jak najdalej od samochodu. Auto staje w płomieniach, ruch na drodze zostaje zatrzymany, wzywam straż pożarną. Dzwoni moja dziewczyna, mówię jej o zdarzeniu, lada chwila przyjeżdża rowerem i mnie przytula.

Auto płonie doszczętnie, strzelają szyby, ogień na 3m.

Straż pożarna dojeżdża po 15 minutach, gaszą dopalający się wrak samochodu, zabezpieczają teren zdarzenia.
Żyję, to najważniejsze. Żyję bo tak chciała opatrzność, żyję gdyż zacząłem się modlić modlitwą Zdrowaś Mario w tych ostatnich chwilach przed zatrzymaniem. Skąd wiedziałem co robić? Dlaczego nie spanikowałem? W Leżajsku słyszałem wewnętrzny głos, otwórz okna, wyłącz nawiew i muzykę, w Dębnie: otwórz pas, zatrzymaj się i uciekaj. Pragnienie spowiedzi dzień wcześniej, znaleziony różaniec przed wyjazdem, modlitwa w decydującej chwili. Przypadek? Nie!

Matka Przenajświętsza mnie uratowała, jestem tego pewien.

W duchu wdzięczności za ocalenie, spóźnieni ale dotarliśmy na Eucharystię ślubną Bogusi w kościele Opatrzności Bożej w Trzebosi. Modliłem się i zawierzyłem siebie, swoją dziewczynę i parę młodą Matce Bożej.
Chwała Tobie Matko Boża, Królowo, Matko Nieustającej Pomocy. Chwała Jezusowi. Amen

Daniel (Dzieckonmp)


Z cyklu: Sytuacje szkolne

Każdy nauczyciel ma swoje mniejsze lub większe problemy z uczniami. Czy wszyscy proszą o pomoc Maryję i samego Pana Boga?
Okazuje się bowiem, że są sytuacje, kiedy wszystko zawodzi, nawet rodzice, a pomaga tylko modlitwa nauczyciela.


„Już nie mam nerwicy żołądka…”


Marta była niezadowolona i zbuntowana. Ubierała się i zachowywała jak chłopak, głośno zaznaczając, że odcina się od kobiet, które są słabe….Nie odpowiadała na pytania, była opryskliwa i naburmuszona. Kaprysiła przy wspólnym jedzeniu, zdarzały jej się wulgaryzmy za które nigdy nie przepraszała bo uważała, że to jest normalne zachowanie współczesnej młodzieży, która nie jest rozumiana przez staroświeckie pokolenia i dlatego musi mocnym słowem zaznaczyć swoje zdanie. Te oryginalne poglądy natrafiły na mój wewnętrzny opór. Nie powiedziałam ani słowa, ale dziewczyna czuła chyba moją postawę pełną sprzeciwu. Chyba czekała na odpowiedni moment.

Modliłam się, oddawałam sprawy Marty w modlitwie różańcowej.

Maryja wszak najlepiej znała serce tej dziewczyny. Maryja, która była wzorem wrażliwości i delikatności mogła tej dziewczynie wyprosić łaskę odkrycia natury kobiety…Pewnego dnia Marta znienacka Mnie zaatakowała:

”A pani to jest taka beznadziejnie przestarzała w swoich poglądach, nic pani nie rozumie młodych”.

„A mnie z tym dobrze…”-odcięłam się trochę przekornie. To chyba nie był dobry sposób, bo od tego momentu dziewczyna reagowała niemal alergicznie na moją osobę .Niektórzy dziwili się co ja tej dziewczynie zrobiłam, że reaguje tak nerwowo…w końcu pewnego dnia poprosiłam ją o rozmowę. Oczywiście nie pokazała się w umówionym miejscu. Nie dałam za wygraną i wróciwszy kategorycznie do jej pokoju równie kategorycznie zażądałam rozmowy. Szła cała w buncie i na wstępie zakomunikowała: „Pani mnie nie zmieni no mnie nikt nie zmieni, dalej się będę sprzeciwiała pani”. Stwierdziłam, że oczywiście nie jestem w stanie jej zmienić, ale ona jest w stanie zmienić pewne swoje zachowania-przy pomocy Bożej, której to pomocy ja wzywałam dla niej widząc jej biedę i udręczenie…

”Skąd pani zna moje uczucia, skąd pani wie, ze jest mi ciężko?

...Trafiłam…Rozpłakała się i mówiła ona… Poznałam tragedię młodej dziewczyny, która od początku edukacji w szkole była odrzucana przez rówieśników i musiała torować sobie drogę siłą…Poznałam życie wśród zazdrosnych o wszystko rówieśnic…w grupie, gdzie jedna osoba dyktuje warunki przebywania… gdzie jedni są odrzucani a inni akceptowani…poznałam jak to jest żyć w nieustannej walce o zaakceptowanie…o możliwość rozmowy… przyjaźń, której i tak człowiek nie doświadcza bo jest wciąż odrzucany…”Pani nie wie jak trudno jest przybierać maski?...

Po długiej rozmowie i łzach zapadła cisza…

Apotem mówiłam ja…mówiłam o tym, że ponad wszystkim jest Pan Bóg…że zawsze możemy Go prosić o pomoc, a zwłaszcza wtedy kiedy wydaje się nam, że już znikąd nie ma ratunku..Wskazywałam ,że świat nie kończy się na małej miejscowości , i zawsze można wyjechać i poznać nowych, lepszych ludzi…Mówiłam dużo…w końcu zapewniłam ją o mojej modlitwie... Tak rozstaliśmy się…

Spotkałam ją po roku.

Ona pierwsza mnie poznała, podeszła i powiedziała:

„Dziękuję za rozmowę sprzed roku i za modlitwę…byłam zła na Panią, ale jak potem przemyślałam sprawę to doszłam do wniosku, że miała Pani wiele racji…zaczęłam się modlić…nic się w szkole nie zmieniło…ale ja jestem inna…dzięki modlitwie wiem, że jestem ważna dla Boga…i już się nie przejmuję..Jezus dał mi siłę do życia…i już nie mam nerwicy żołądka na myśl o szkole…Dziękuję pani, że Pani mną wstrząsnęła…”

Irena Skraba

Źródło:poz.12

------------------------------------


Zaczynała od jednego dziesiątka Różańca

Monika Sawicka

W wieku 15 lat, kiedy to bardzo burzliwie przeżywałam moje dorastanie, przypadkowo poznany diakon zaprosił mnie na wspólnotę różańcową, którą dopiero co tworzył. Nie wiem, czemu, ale przystałam na to. Oprócz tego dostałam od niego różaniec i, znów nie wiem, czemu, zaczęłam go odmawiać. Ze spotkania przy piwie i fajkach, w dzwonach, wyciągniętym swetrze i szyją pełną koralików raz w tygodniu maszerowałam na spotkanie wspólnoty różańcowej. To było 13 lat temu i przez ten okres nie było dnia, kiedy nie odmówiłabym choć dziesiątki różańca. W krótkim czasie przyszło moje nawrócenie, jedne, drugie rekolekcje, nowi znajomi, kolejna wspólnota, osobowa relacja z Bogiem.

W tym wszystkim fundamentem była Maryja i jej różaniec.

Z czasem zaczęłam dużo modlić się wstawienniczo, a że potrzebujących było bez liku, odmawiałam nawet dwie części dziennie. Jestem pewna, że przekraczające moje najśmielsze oczekiwania małżeństwo, moje wspaniałe dzieci wymodliłam na różańcu. Maryja też przyszła z łaską nawrócenia do tych, za których się modliłam. Dziś, jako pracująca mama dwóch małych dziewczynek, nieczęsto mam czas na całą tajemnicę, ale na dziesiątkę różańca rodziców za dzieci zawsze znajdę parę minut. Maryja jest dla mnie gwarancją błogosławieństwa Bożego i myślę, że to Ona wymodliła moje nawrócenie. Ona kształtuje moją kobiecość, pomaga mi dbać o moje piękno i moją godność. Zachwyca mnie swą delikatnością, wrażliwością, ale też siłą.

Jest dla mnie wyjątkowo ważna jako Mama, do której często zwracam się o pomoc. W rozważaniach najbardziej lubię te momenty, w których Świętej Rodzinie było trudno, kiedy stawiała Bogu pytania i szukała na nie odpowiedzi. Przez to namacalnie czuję, że Maryja nie raz załamywała ręce tak, jak ja i jedyne, co mogła zrobić, to modlić się i ufać. Różaniec jest dla mnie podstawową modlitwą i jedną z najskuteczniejszych broni, jakie dostałam od Boga.

Gość Łowicki"

-----------------------------------

List do nieba


Mateńko !

Dziękuję za Twoją opiekę nad ziemskim życiem Jana Pawła II. Jest już błogosławiony, w gronie

świętych nieba. Swe młode życie , tak jak On kiedyś tak i ja teraz Tobie oddaję. Myślę, że się nie

zawiodę i kiedyś do nieba przez różaniec też się do nieba dostanę. Twoje dziecko, twoja uczennica.

----------------------------------------



Pomoc aniołów

 


Czy modlicie się do Aniołów Stróżów?

Bóg dał nam do pomocy aniołów stróżów, którzy są łącznikami miedzy Nim a nami. Jeśli je z wiarą wzywamy, przychodzą nam z pomocą. Przypomina nam o tym Słowo Boże:


"Niedola nie przystąpi do ciebie, a cios nie spotka twojego namiotu, bo swoim aniołom dał

rozkaz o tobie, aby cię strzegli na wszystkich twych drogach. Na rękach będą cię nosili,

abyś nie uraził swej stopy o kamień."




Gdyby nie Anioł Stróż


Mam 16 lat, jestem ministrantem. Rok temu dostałem od pewnej osoby składaną ulotkę, zatytułowaną „Anioł Stróż – mój niebieski przyjaciel”. Czytając ją zrozumiałem, że i mnie broni mój Anioł Stróż. Było to 2 lata temu, podczas zimy. Padał śnieg, wyszedłem z domu po południu, aby coś załatwić w centrum miasta. Poszedłem pieszo, a raczej pobiegłem przez Stary Rynek, gdzie było ślisko. Wchodząc na Rynek nie zauważyłem po drugiej stronie Rynku jadącego białego samochodu. Myślałem , że to zaspa śniegu, a do tego ciągle padał śnieg.

Dobiegłem właśnie do końca Rynku i wpadłem na oblodzoną powierzchnię. Wyrzuciło mnie na środek ulicy, prosto pod koła jadącego samochodu. Gdy byłem na środku jezdni, poczułem na plecach silne pchnięcie i nagle znalazłem się na drugiej stronie jezdni. Kierowca białego samochodu zatrzymał się, wyzwał mnie i pojechał dalej.

Ja w tym momencie odwróciłem się i zobaczyłem ślady mojego poślizgu na oblodzonej powierzchni Rynku, moje ślady na środku jezdni, lecz nie było śladów innej osoby, która mnie pchnęła i uratowała życie. Wtedy także zobaczyłem zaparkowaną ciężarówkę, z wystającymi z tyłu żelaznymi ostrymi prętami. Gdy przyszedłem nieco do siebie, podziękowałem Aniołowi Stróżowi za uratowanie mi życia. Co by się stało, gdyby potrącił mnie ten samochód i ja nadziałbym się na te ostre, wystające, żelazne pręty? Jeszcze raz dziękuję bardzo Aniołowi Stróżowi, memu niebieskiemu przyjacielowi.

Jędrzej z Bydgoszczy.

Źródło:poz.14

 

Z ankiet SzAR


Moją modlitwą ulubioną jest różaniec


Moja modlitwa jest różna. Na pewno zawsze modlę się wieczorem a czasami rano, jeśli

niezbyt późno wstanę. Wieczorem odmawiam koronkę do Bożego Miłosierdzia, część różańca

oraz czasami litanię. Raz w tygodniu odmawiam cały różaniec. Modlitwa towarzyszy mojemu

życiu. Zrozumiałem to parę lat temu. Naprawdę jest to obowiązek każdego z nas, lub po prostu powinna być.

Na bierzmowanie otrzymałem bardzo fajny Modlitewnik młodego człowieka, z którego zawsze

się modlę. Jest naprawdę ciekawy i ma różne modlitwy, np.: pomoc w szkole, o dobrą

modlitwę, o łaskę powołania. Polecam taki modlitewnik każdemu.

Dawid lat 16 (prawie 17)

 

------------------------------


Wspomnienia z Konferencji SzAR=2013r.



"Wakacyjny  wierszyk"


Pragnę, aby bezpieczny był wakacyjny czas,

więc modlitwą ubogacam siebie i każdego z was.


Oddaję się po opiekę  mego Anioła Stróża

a wtedy nie straszna będzie letnia burza.


O płaszcz opieki Maryję proszę

i 1 dziesiątek różańca do Niej codziennie wznoszę.


Proszę, by słoneczko na dłużej z za chmurki wychodziło,

no i aby ten  czas wakacji spędzić pożytecznie i miło.


Proszę Pana Boga  o dobrą wakacyjną pogodę, aby wszyscy zobaczyli

tego świata urodę.


Zapraszam wszystkich do takiej modlitwy,

a wtedy szczęśliwe będą wakacie, dla  wszystkich  z Polski a nawet

z   Litwy.
Z.B.

------------------------------





Czy wiesz ?


1.Kto i do kogo powiedział następujące słowa: „Dopuście dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do Mnie.”

2 .Wskrzeszony przez Jezusa brat Marii i Marty ?

3. Jezioro związane z działalnością Jezusa ?

4. Świeca używana podczas obrzędów wielkanocnych ?

5. Jaki jest największy cud opisany w Starym testamencie?

a) Uciszenie burzy na jeziorze

b) Zmartwychwstanie Jezusa

c) Uzdrowienie epileptyka

6. Kiedy podczas Triduum Paschalnego obchodzona jest Wigilia Paschalna?

a) Wieczorem lub w nocy z Wielkiej Soboty na Wielką Niedzielę

b) W nocy z Wielkiego Piątku na Wielką Sobotę

c) W noc z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek

6) Z jakiego kraju pochodzili Hiacynta i Franciszek?

Dobre uczynki również w lecie


1)Zrób coś dobrego dla św. Jana Pawła II- go?

2)Przypomnij sobie , kiedy ostatni raz powiedziałaś komuś z uśmiechem „dziękuję”.

3) Co to znaczy: „Zły język zanieczyszcza środowisko?”

4) Powiedz Jezusowi na dobranoc   kilka zdań wdzięczności.

------------------------------------------

Humor

Jasiu przychodzi do domu po zakończeniu roku szkolnego. Staje przed drzwiami i mówi:
- Jeszcze tylko lanie i wakacje.

------------------

Janek stłukł szybę. Jego młodszy brat woła:
- Jasiu uciekaj w błoto, mama jest w kapciach!

--------------------

Rozmawiają trzej chłopcy:
- Mój wujek jest prałatem i tytułuje się go przewielebnym.
- A mój jest biskupem i każdy zwraca się do niego: ekscelencjo.
- A mój kuzyn - chwali się trzeci - waży 120kg i każdy kto go zobaczy woła - O mój Boże!

-------------------------


Prezentacje


Źródła:
1)Jongen H. "Tajemnice Fatimy", 2)Łukaszewski W. "Ratunek z Fatimy",3) Zorza P. "Medziugorje",4) "Nasza Rodzina"nr4/1997, 5) "Znak pokoju" 235/2007,6) Bossis G."On i ja", 7)"Nasza Arka", 8)” Miłujcie się” 1/2007, 9)„Którz jak Bóg”, 10) Kowalska F. "Dzienniczek", 11)Budziaszek J. "Dzienniczek perkusisty", 12) "Znak pokoju" nr 253/2008, 14)„Którz jak Bóg”, 4/2001

Odpowiedzi do pytań:

ad.1) Pan Jezus do apostołów, ad.2) Łazarz, ad.3)Genezaret.ad.4) paschał, ad. 5) zmartwychwstanie Jezusa, ad.6) wieczorem lub w nocy z Wielkiej Soboty na Wielka Niedzielę, ad. 7) Portugalia

Copyright © 2015 Szkolna Armia Różańcowa - SzAR. Wszelkie prawa zastrzeżone.