Nie wstydźcie się odmawiać Różańca sami, kiedy idziecie do szkoły, na uczelnie, czy do pracy, na ulicy i w środkach komunikacji publicznej... nie wahajcie się  promować go w domu waszym rodzicom i rodzeństwu.

Jan Paweł II

(XVIII Światowy Dzień Młodzież 2003r.)

Dla najmłodszych

Posłuchaj piosenek SzAR

You must have Flash Player installed in order to see this player.

Licznik odwiedzin

Odwiedziny [+/-]
Dzisiaj:
Wczoraj:
Przedwczoraj:
129
27
42

-15

Wszystkie odwiedziny
od 7 października 2009 790 504
lipiec - sierpien - wrzesień 2018 Drukuj Email


"INTERNET Z MARYJĄ"

LIPIEC-SIERPIEŃ - wrzesień 2018
Kwartalnik Szkolnej Armii Różańcowej





Od redakcji: Na początek, wołajcie razem z nami:

 

Duchu Święty natchnij nas, miłości Boża pochłoń nas,
na właściwą drogę zaprowadź nas.Maryjo Matko spojrzyj na nas,
z Jezusem błogosław nas.
Od wszelkiego złego, od wszelkiego złudzenia,
od wszelkiego niebezpieczeństwa zachowaj nas . Amen.
-----------------

Nowy Rok Szkolny 2018/2019

Nowy Rok Szkolny 2018/2019 to nowe  obowiązki i nowe nadzieje, że będzie on szczęśliwy przy pomocy Maryi. Aby tak było, konieczne są rozmowy z Maryją poprzez 1 dziesiątek różańca i modlitwę ranną i wieczorną.


Czy działa w was nawyk modlitwy rannej i wieczornej?
Czy systematycznie uczestniczycie w niedzielnej Mszy Świętej?

Czy z filmów i gier komputerowych korzystacie w sposób rozsądny?


"INTERNET MA TO DO SIEBIE,
ŻE DO ZŁEGO I DOBREGO WIEDZIE CIEBIE.

KTO JEDNAK NA STRONY INTERNETOWE MARYJĘ ZAPRASZA,

TEN SOBIE I ŚWIATU ZBAWIENIE WYPRASZA".

Piątek i szóstek wam życzymy stale
i na modlitwie trwajcie wytrwale!!!!



Redakcja: Bogusław Zapalski (red. naczelny), Mateusz Wąsacz, Bożena Bryk

--------------------------

Zaproszenie do Różańca

Św. Ludwik Grignon de Montfort mówi:

„Zdrowaś Maryjo to najmilsze pozdrowienie Matki, jakie można Jej złożyć, bo z Nim Najwyższy posłał do Niej Archanioła, by pozyskać Jej serce”.

Św. Gabriel od M.B. Bolesnej odmawiał trzy Zdrowaś Maryjo, ilekroć pragnął otrzymać jakąś łaskę – i zawsze był wysłuchany.

Św.Leonard de Mauricio zachęcał, by odmawiać trzy Zdrowaś Maryjo rano – dla uproszenia nie popełniania grzechu w ciągu dnia oraz wieczorem – o nie grzeszenie w nocy, zwłaszcza przeciw czystości.

Podajcie mi moją broń - mówił Ojciec Pio, gdy czuł, że traci siły w walce ze złem.

Tym się zwycięża szatana - wyjaśniał, biorąc do ręki różaniec.

------------------------------------

Wielka rola różańca!!!

 

Maryja: Módlcie się więcej, módlcie się z większym zaufaniem, módlcie się z pokorą i całkowitym oddaniem.

Przede wszystkim odmawiajcie codziennie Różaniec św.

Nie zaniedbujcie nigdy modlitwy różańcowej, tej modlitwy którą Ja ukochałam i której domagam się schodząc z nieba na ziemię.

Ja was nauczyłam jak należy go dobrze odmawiać, przesuwając w palcach Moich rąk ziarenka różańcowe, łącząc się z modlitwą mojej małej córki, której ukazywałam się w Grocie Massabielskiej.

Kiedy odmawiacie Różaniec wy mnie zapraszacie do modlitwy swojej, a Ja prawdziwie za każdym razem przyłączam się do waszej modlitwy.

W ten sposób stajecie się dziećmi, które modlą się razem z Niebieską Matką

i dlatego właśnie Różaniec staje się najpotężniejszą bronią podczas strasznej walki,

do której jesteście wezwani przeciwko szatanowi i jego zastępom zła.


--------------------------

Z cyklu: Objawienia fatimskie


W 1917 roku w portugalskiej Fatimie miały miejsce najważniejsze i najbardziej zachwycające wydarzenia XX wieku . Trójce dzieci - Łucji, Franciszkowi i Hiacyncie - objawiła się Matka Boża, by w obliczu moralnego kryzysu, za ich pośrednictwem wezwać cały świat do pokuty, nawrócenia i zadośćuczynienia Bogu za wszystkie grzechy prywatne i publiczne. Wcześniej dzieci miały objawienia Anioła, który upominał ich, aby zaprzestali zabaw a czas poświęcili na modlitwę i składanie ofiar. Do tych upomnień dołączyła Maryja już w I-szym spotkaniu z dziećmi. We wspomnieniach Łucja cytuje słowa Maryi:

«Czy chcecie ofiarować się Bogu, przez przyjęcie wszystkich cierpień, które On zechce na was zesłać, na zadośćuczynienie za grzechy, którymi jest obrażany i za nawrócenie grzeszników?»
«Tak, chcemy» – była nasza odpowiedź.

Proponujemy zadanie duchowe wynikające z powyższych słów:

Wszystkie cierpienia i trudności, te obecne i przyszłe, ofiaruję Tobie Maryjo w intencji nawrócenia grzeszników.

Przypominamy największą prośbę Maryi Z 1917r. po dzień dzisiejszy:

"Odmawiajcie codziennie różaniec".

--------------------------------------

Medziugorie - wielkie współczesne wołanie Maryi o

modlitwę


W Fatimie Maryja niezmiennie głosi wielką potrzebę odmawiania różańca, jako podstawowego ratunku dla świata. Ta samą troska o zbawienie świata płynie współcześnie z Medziugoria.


Jaki jest stan prawny objawień w Medziugorje na dzień dzisiejszy? Oficjalne stanowisko Watykanu wyrażone w wielu dokumentach streścił kard. Tarcisio Bertone w książce „Ostatnia widząca z Fatimy”. Watykan nie wydaje jeszcze ostatecznego osądu, ponieważ objawienia jeszcze trwają.
17 marca 2011r. przy Kongregacji Nauki Wiary została ustanowiona Międzynarodowa Komisja do zbadania Medziugorja. Przewodniczącym komisji został kard.Camillo Ruini, wieloletni przewodniczący Episkopatu Włoch. Na obecny czas uznaje się Medziugorje za miejsce kultu Maryjnego, zezwala się na udział w tym kulcie wszystkim katolickim pielgrzymkom, zezwala się kapłanom nawiedzać to miejsce i przewodniczyć wiernym oraz praktykować w tym miejscu wszystkie formy pobożności. Redakcja "I z M" w swoisty sposób odwiedza to miejsce kultu Maryjnego i pragnie pokazać szczególną formę pobożności tam rozwijaną jaką jest różaniec.

Iwanka:
Różaniec jest najsłodszą modlitwą na świecie.

Matka Boża powitała mnie słowami: NIECH BĘDZIE POCHWALONY Jezus Chrystus, a ja odpowiedziałam- teraz i na wieki.. Pozostała ze mną przez godzinę. Nigdy nie widziałam Jej piękniejszej. Była taka delikatna i taka piękna…miała przepiękną suknię, która lśniła złotem i srebrem. Wraz z nią były też tam dwa aniołki ubrane w takie same szaty jak Ona. Nie mogę znaleźć słów na opisanie całego piękna. To trzeba przeżyć. Zapytała mnie , co bym chciała w tym momencie. Chciałam zobaczyć moją ziemską matkę, która zmarła dwa miesiące przed rozpoczęciem objawień w 1981r.

Uśmiechnęła się do mnie i ukazała się moja mama ubrana w szarą suknię. Uśmiechnęła się. Matka Boża powiedziała mi, żebym wstała. Moja mama objęła mnie, pocałowała i powiedziała; ”Moja córeczko jestem dumna z ciebie.! Ponownie mnie ucałowała i odeszła. W czerwcu 1987r, Iwanka opowiada: „Widziałam obraz nieba i czyśćca jedynie jak na fotografii. Widziałam moją matkę 5 razy.

Nie chcę nikogo zmuszać , aby wierzył w to, o czym daję świadectwo…Główne przesłania dotyczą; pokoju, nawrócenia, modlitwy i postu. Aby podążać prawidłową drogą, konieczne są modlitwa i post. A ja mówię wam, że:

Różaniec jest najsłodszą modlitwą na świecie.

Matka Boża prosi nas także , aby rodziny wspólnie czytały i rozważały Biblię. Musimy mniej myśleć o tym życiu, a bardziej kierować się ku przyszłemu. Matka Boża prosi o pomoc….

Dziękuję wam za to wszystko, co czynicie według moich intencji. Proszę was, pomagajcie Mi…”

---------------


W wieku 13 lat rozpoczęła się moja prawdziwa historia

Świadectwo

Wiele osób zaczyna swoją opowieść, od słów: „Opowiem wam dziś prawdziwą historię…” . Moja prawdziwa historia zaczęła się tak naprawdę dawno temu, kiedy miałam trzynaście lat. Byłam bardzo nieszczęśliwym dzieckiem, żyjącym w domu pełnym zawiści. Awantury i pijaństwo ojca, były moją codziennością. To smutne, że tak wiele dzieci musi dźwigać tak ciężki krzyż. Pomódlmy się za te dzieci i ich rodziny. Bywało, że myślałam o śmierci, że wolałabym się wcale nie urodzić. Mimo wszystko z całego serca dziękuję Bogu, za ten mój krzyż, bo on stał się jednocześnie moim błogosławieństwem i szczęściem.

Zespół "The Kelly Family" i utwór "An Angel" zaczął wypełniać moją samotność.
Właśnie w wieku trzynastu lat, najtrudniejszym okresie dla zmieniającego się, dorastającego młodego człowieka, którego osobowość kształtuje się na nowo, usłyszałam w radio przepiękną piosenkę. Pokochałam te nuty, ten głos. To był utwór znanego na całym świecie zespołu The Kelly Family, pod tytułem An Angel. To był ten dzień…
Nigdy nie miałam przyjaciół, byłam jedynaczką. Nie miałam nikogo, komu mogłabym zaufać, oprócz mamy, która robiła wszystko, by mi ułatwić życie. Ta liczna irlandzka rodzina stała się moją rodziną, moimi przyjaciółmi. Tak mijały lata. Nigdy też nie miałam szczęścia
w miłości, więc zaprzyjaźniłam się ze swoją samotnością.
Pewnego dnia, po bardzo trudnym okresie swego życia, mój najdroższy przyjaciel, serce zespołu Kelly’ch, Patrick, poszedł do zakonu. Ostatnia płyta, jaką wydał, mówiła o jego przeżyciach, o nawróceniu, o Medziugorju. Moje ciocie jeździły tam i opowiadały o tym, ale ja nie słuchałam. Nie zwracałam uwagi. Dopiero, gdy Paddy o tym śpiewał, zaczęłam słuchać. Zaczęłam pragnąć pojechać tam. Nie wiem, dlaczego.

Chodziłam do kościoła, modliłam się, ale to było jakieś byle jakie.

Chciałam się lepiej postarać, być bardziej religijna, prawa, lecz nie wiedziałam za bardzo, jak się za to zabrać. Wydawało mi się, że chcę lepiej zrozumieć tak radykalny krok gwiazdy rocka, przejść tymi ścieżkami, którymi on przeszedł. Nawet nie zauważyłam, że zaczęłam rozmawiać więcej z Jezusem, z Maryją, że tak naprawdę ciągnie mnie tam z powodu Matki Bożej.

Moje marzenie spełniło się. Znalazłam się w Medziugorju
W końcu stało się. W 2009 roku dostałam zaproszenie. To zabrzmi nieskromnie, pysznie, ale z jakiegoś powodu zostałam wybrana, jak setki tysięcy innych, nigdy przypadkowych ludzi.
Już dawno przestałam się łudzić, że marzenia się spełniają, tymczasem moje najświeższe marzenie spełniło się.
Znalazłam się w Medziugorju. Od razu spodobało mi się to miejsce. Było mi tam jakoś tak dobrze, spokojnie. Zazwyczaj męczyło mnie zbyt długie przesiadywanie w kościele, lecz nie tam. Z ochotą poszłam na różaniec, który miał być odmawiany przy ołtarzu polowym. Nagle, ni stąd, ni zowąd, zmieniła się pogoda. Zaczęło lać tak bardzo, że trzeba było biec szybko, do kościoła. Tłumy wcisnęły się do środka, chroniąc się przed deszczem. Pomyślałam sobie wtedy: „No i po co ten deszcz przyszedł?”.

Tak, to był on. Brat John Paul Mary, kiedyś znany, jako Paddy Kelly
Odpowiedź dostałam szybko. Skończył się różaniec, rozpoczęła się Msza św. Nagle, spóźniony, między ludźmi szybko przecisnął się zakonnik z małą chudą walizką. Niezbyt wysoki, chudy, z krótkimi włosami, między którymi widać było dwie blizny, za prawym uchem. Stanął niedaleko mnie, za filarem i bardzo dyskretnie rozejrzał się. Był zmęczony długą drogą. Ukląkł pomodlił się, wstał i wpatrzył się w ołtarz, tak, jakby nic, poza ołtarzem nie istniało na świecie.
Tak, to był on. Brat John Paul Mary, kiedyś znany, jako Paddy Kelly. Gdyby się nie rozpadało, nie miałabym najmniejszych szans, by zobaczyć go, przed ołtarzem polowym. Deszcz przyszedł po to, bym doświadczyła pierwszego mojego prywatnego cudu. Piętnaście lat marzyłam o tym, że kiedyś spotkam tego człowieka i stało się. Na świecie nie istnieją przypadki. To był najprawdziwszy cud. Podczas Komunii św., skorzystałam
z okazji i podeszłam jak najbliżej niego. Jakże głupio się czułam, jak było mi wstyd, stojąc, jak wszyscy, podczas, gdy on jedyny ukląkł, by przyjąć Najświętszy Sakrament.

" Widzisz jego pokorę? Naśladuj go w tym”

Wstał i wycofał się, robiąc mi miejsce. Miałam zaszczyt spojrzeć mu w oczy. Przez całe pięć sekund ja patrzyłam jemu w oczy, a on mnie. Miał takie przenikliwe oczy… Był dla mnie lekcją pokory.
Matka Boża pokazała mi go, skromnego, cichego, nie zauważanego, przez nikogo, tak pełnego pokory i zaraz zabrała go sobie. Pomodlił się po Komunii św., poszedł do przodu,
ze swą walizką i zniknął mi z oczu. W głowie usłyszałam głos: „Widzisz jego pokorę? Naśladuj go w tym”. Więc to była lekcja, będąca jednocześnie cudownym prezentem. Brat John Paul stanowił mój drogowskaz od lat i chyba tak już będzie zawsze. Niech będzie. Dla mnie to niezwykły zaszczyt. John Paul należał do Matki Bożej, uczył mnie małości, pokory, gorliwej wiary. Uznałam, że Matka Boża chce, aby brat John Paul był nadal moim nauczycielem, przewodnikiem. Mam się od niego uczyć, jak przez ostatnie piętnaście lat.
Powiem tylko, że to dzięki An Angel nauczyłam się angielskiego, samodzielnie. Dzięki Kelly’m uczyłam się kochać, wybaczać, a samotność nie była tak uciążliwa. Moje marzenie, by z nim porozmawiać, podziękować mu za wszystko, na razie miało się nie spełnić. To miało mi wystarczyć i wystarczało. Byłam szczęśliwa i wdzięczna, za to, co dostałam, bo był to dla mnie wielki dar.

Naprawdę zaczęłam się modlić!

Niezwykłość tego miejsca, klimat Mszy św. odprawianej w tylu różnych, dziwnych językach, sprawiły, że naprawdę zaczęłam się modlić. Na powitanie spotkał mnie mój mały prywatny cud, nie liczyłam na więcej, ale przyjechałam tam z wieloma intencjami i wiedziałam, że jeśli gdziekolwiek i kiedykolwiek mam coś wymodlić, to tylko tam, w Medziugorju. Obecność świętości czuło się tam wszędzie. Była w powietrzu, którym oddychałam, w mrówkach spacerujących po chodniku, w zapachu fig, który ciągle czułam.

Nie liczyłam, że coś zobaczę
Zdarzyło się tak, że wzięłam udział w spotkaniu z Ivanem, który mówił o objawieniach, przekazywał orędzia Matki Bożej. Powiedział, że Matka zaprasza nas wszystkich, na objawienie, 11 września, o godz. 22.00, na Górze Objawień. Wiedziałam, że słyszą ją i widzą, tylko wybrani ludzie. Większość nie widzi niczego. Nie liczyłam, że coś zobaczę. Ja już doświadczyłam cudu i chciałam tylko, by Kraljica Mira wysłuchała moich próśb.
Szłam w ciemności, w tłumie, nie licząc na nic. Wyszliśmy pod samą figurę, znajdującą się na górze i oczekiwaliśmy na objawienie modląc się. Ludzie z tylu krajów, władający tyloma językami modlili się razem. Ich głosy zlały się w jeden i słychać było tylko głośne burczenie. Miałam wrażenie, że temu burczeniu towarzyszy wielka energia, która unosi te wszystkie modlitwy do nieba. Podobną energię odczuwają gwiazdy, na koncertach. Czytałam o tym wiele razy.
Kobieta z mojej grupy, z którą się zaprzyjaźniłam, powiedziała, żebym patrzyła w bok, bo tam patrzą wszyscy, więc stanęłam na wysokim kamieniu i patrzyłam. Patrzyłam i widziałam, nie zdając sobie sprawy z tego, że coś widzę. Byłam, jakby nieświadoma. Po kilku minutach ludzie zaczęli bić brawo i przekazywać sobie z ust do ust, słowa Matki Bożej. A przecież mówiliśmy w różnych językach. Mimo, że na nic nie liczyłam, czułam się odrobinkę zawiedziona, że zupełnie nic się nie wydarzyło, za co jeszcze dziś przepraszam Maryję.

Spotkał mnie kolejny niezwykły zaszczyt, kolejny cud.

Na dole, po objawieniu, cała nasza grupa zebrała się, by razem wrócić do pensjonatu. Wtedy dowiedziałam się, że Matka Boża prosiła, by modlić się o pokój na świecie i powiedziała, że pobłogosławiła wszystkie dewocjonalia, które ludzie przynieśli ze sobą. Poczułam się tak, jakby na mnie zerknęła, ponieważ przed wyjściem, włożyłam do torby wszystkie zakupione przez siebie różańce i inne dewocjonalia.
Robiąc to, nie zastanawiałam się dlaczego i po co to robię. Jakby ktoś zrobił to za mnie. Spotkał mnie kolejny niezwykły zaszczyt, kolejny cud, na który nie zasługiwałam. Nie byłam jakimś strasznym grzesznikiem, lecz sumienie ciążyło mi, na tyle, by uważać, że nie zasługuję
na te wszystkie łaski. Nie byłam z siebie ani trochę dumna. Jednak mimo to, najwidoczniej naprawdę zostałam, z jakiegoś powodu, wybrana. Tylko dlaczego ja?
Dopiero kolejnego dnia, zaczęłam sobie powoli uświadamiać, co wydarzyło się na górze objawień. Jakbym budziła się ze snu. Zrozumiałam, że Matka Boża pozwoliła mi zobaczyć, jak zeszła do nas na ziemię, widziałam bowiem dziwny obłok. Wyglądał bardziej, jak mgła, niż jak chmura. Był przezroczysty, szary, jak dym. Widać było, poprzez niego drzewa, na których jakoby osiadł. Obłok ten, miał idealnie prostą podstawę, a na wierzchu, było wgłębienie, jakby ktoś tam leżał, lub siedział. Patrzyłam na niego dość długo, a gdy odwróciłam wzrok i znowu spojrzałam, już go nie było.
Pewna kobieta z naszej grupy mówiła później, że Matka Boża spłynęła, leżąc na obłoku, a ja zrozumiałam, że nie miałam zwidów, że ten obłok widziałam. Dowiedziałam się też, że Maryja mówiła, iż jest zadowolona z młodzieży. Poczułam wtedy szczęście, jakby znów na mnie zerknęła. Ona, Najświętsza Maryja zaprosiła mnie do Medziugorja, pokazała mi to wszystko… Mnie, zwykłej, byle jakiej dziewczynie, która jest nikim, w porównaniu z tymi wszystkimi wspaniałymi ludźmi, jakich Matka do siebie przyciągała.

Zrozumiałam, że mam teraz bardzo ważne zadanie.

Muszę wrócić tam, gdzie mieszkam, do tych zimnych, pełnych ironii ludzi i opowiedzieć im o tym. Obawiałam się, że nie będą mnie słuchać, że mnie wyśmieją, nazwą wariatką. Modliłam się, by Matka Boża pomogła mi mówić im o tym wszystkim, by podpowiadała mi słowa. Zapragnęłam pójść do spowiedzi generalnej, ale wszystko działo się tak szybko, że nie mogłam się do niej dobrze przygotować. Głos w moim wnętrzu powiedział mi, żebym dała sobie trochę czasu, że kiedy nadejdzie pora, znajdzie się odpowiedni ksiądz, odpowiednia chwila. Zaufałam więc.

Nie chciałam wracać do domu, było mi tam tak dobrze. Jakby to był raj na ziemi. Tak wiele słyszałam od kobiet, z mojej grupy pielgrzymkowej, o Festiwalu Młodych, że gorąco zapragnęłam przyjechać za rok, we wakacje, na te dziewięć dni. Jeszcze nie wyjechałam z Medziugorja, a już tęskniłam za nim. Zastanawiałam się, czy moja wiara nie osłabnie, czy te wydarzenia mi nie spowszednieją w zderzeniu z szarą rzeczywistością.

Jaka była moja radość, gdy okazało się, że oglądam świadectwo brata Johna Paula Mary Kelly…

Słuchałam go z zapartym tchem, jak mówił o tym, co jego rodzina osiągnęła, ile nagród zdobyła, w jakim zamku zamieszkała. Mówił o pustce, jaka go ogarnęła i o chęci odebrania sobie życia. Wiedziałam wcześniej o tym, ale słysząc tę historię z jego ust, czułam, że każda komórka ciała mnie aż boli. To nagranie umocniło mnie w przekonaniu, że muszę przyjechać na Festiwal Młodych, że muszę zasłużyć na zaproszenie.

Wróciłam do Polski i jadąc w autobusie, do domu, odkryłam, że bardzo mnie rażą przekleństwa.

Sama dotąd dużo przeklinałam, a teraz drażniło mnie, kiedy słyszałam je z ust innych. Podobnie było z wzywaniem imienia Bożego na daremno. Też mnie drażniło, kiedy sama u siebie usłyszałam mój zwykły przerywnik: „O Jezu”. Cieszyłam się, że jestem na początku nowej drogi.

Oni mnie słuchali i wierzyli mi
W Medziugorju kupiłam wiele różnych różańców, koronek pokoju, medalików i tym podobnych pamiątek. Po powrocie je podzieliłam, dla różnych znajomych, a i tak wiele mi zostało.
I zaczęły przychodzić do nas różne osoby, o których nie pomyślałam. Przyszła jedna znajoma, a ja, jakbym była, przez kogoś kierowana, dałam jej dzieciom medaliki, a jej różaniec
i usłyszałam: „Jakbyś wiedziała. Wczoraj mój różaniec się przerwał martwiłam się, że nie będę miała na czym się modlić”.

Kupiłam duży drewniany różaniec, choć nie wiedziałam po co, bo myślałam, że nikt na takim dużym nie będzie chciał się modlić i przyszła ciocia, która ma krótkie, grube palce. Powiedziała: „Dziękuję, że o mnie pomyślałaś”. A ja przecież wcale o niej nie myślałam. To Matka Boża kierowała moimi działaniami, tak przy zakupach, jak i przy dzieleniu tymi cennymi prezentami.
Mówiłam im wszystkim o tym, co widziałam, co przeżyłam, przekazywałam słowa z orędzia Matki Bożej, a oni mnie słuchali i wierzyli mi. Normalnie każdy z nich machnąłby ręką, uznał, że mi odbiło, tymczasem potraktowali mnie poważnie. Uwierzyli we wszystko. Wierzę, że nasza Królowa Pokoju otworzyła im serca, by łatwiej było mi stać się świadkiem i owocem Medziugorja. Nie pamiętam, kto, powiedział nam w Medziugorju, że wszyscy, którzy zostali tam zaproszeni, którzy przyjechali do Medziugorja są owocami Medziugorja. Tego nie można lekko traktować. Wymaga to nieustannej pracy nad sobą, dążenia do pokory. Przynajmniej ja tak to rozumiem. Ten wysiłek daje jednak szczęście.

Człowiek czuje, że Matka Boża jest cały czas blisko niego.
Musiałam jeszcze raz pojechać tam z powrotem. Wciąż miałam wiele „spraw, do załatwienia” z Maryją. Dotychczas zaufanie sprawiało mi ogromne trudności, teraz każdego dnia powtarzam jedno krótkie zdanie: „Oddaję się Tobie, Jezu. Troszcz się Ty”. Tej drogi uczy mnie pokorny zakonnik w szarym habicie.

Widocznie tak chce Maryja, a ja mogę tylko dziękować Jej za to i cieszyć się z całego serca. Gdyby ktoś zapytał mnie, przed wyjazdem do Medziugorja, czego w życiu żałuję, pewnie powiedziałabym, że wszystkiego. Teraz powiem, że absolutnie niczego, ponieważ każda sekunda mojego życia doprowadziła mnie do Medziugorja. Gdyby coś zmienić, jedno zdanie, jedno zdarzenie, pewnie nie trafiłabym do tego niezwykłego miejsca, nie przeżyłabym tego wszystkiego, nie otrzymałabym tylu łask. Jak mogłabym czegokolwiek żałować w takiej sytuacji?
Justyna Maria Mączka

Źródło: krolowa-pokoju.com.pl

-----------------------

Z cyklu: Rozsądek pilnie poszukiwany

Co ukrywają uczniowie szkoły średniej przed rodzicami

Rodzice nawet nie podejrzewają, co robią pociechy w wolnym czasie. Dobre stopnie są najważniejsze. Co piąty młody człowiek w wieku szkolnym czuje się samotny i wykluczony ze swojego środowiska. Większość uczniów - ponad 80 procent - nie ufa innym ludziom, co przekłada się na bardzo słabe zaangażowanie w działalność społeczną.

Co gorsza wyniki pokazują też, jak słabe jest zaangażowanie rodziców we współpracę ze szkołą. Tylko połowa chodzi na wywiadówki, reszta rodziców nie ma żadnego kontaktu ze szkołą. Zaledwie 8 proc. kontaktuje się z nauczycielem w sprawie własnego dziecka poza spotkaniami na wywiadówkach.

Co ukrywają uczniowie szkoły średniej przed rodzicami

Okazuje się, że wiele. Właściwie to rodzice bardzo często nie mają pojęcia o tym, co robią ich dzieci. Nam też nie było łatwo się dowiedzieć. Uczniowie, choć zapewnialiśmy im anonimowość, najczęściej nie chcieli w ogóle rozmawiać z obcymi.

Tomasz, 17-letni licealista Prawie co wieczór idzie do kolegi uczyć się. Kolega ma luz, bo ojciec pracuje za granicą a matka nie interesuje się, co robią w drugim pokoju. Naprawdę uczyli się tylko raz lub dwa. Godzinami grają na konsoli Playstation 3. W weekendy, jeśli mają pieniądze, piją piwo lub tanie wino, zależy na co ich stać. Nie kryje, że czasem zapalą trawkę, ale ponoć bardzo rzadko. W wakacje zdarzało się im chodzić po supermarketach i kraść drobne rzeczy - batoniki, gumy do żucia, czasem piwo. Rodzice o nic go nie pytają, poza "jak tam w szkole?".

Wojtek, 16 lat. Papierosy pali już nałogowo o czym rodzice nie wiedzą. Nie zorientują się, bo też palą: ojciec dwie paczki dziennie. Synowi w kółko mówią, że to najgorsza rzecz i żeby nigdy nie palił. Pilnuje się, papierosy zawsze ma w plecaku, do którego nigdy nie zaglądają. Nie wiedzą też, że czasem podkrada im pieniądze, od 50 do 100 złotych. Rodzice są zajęci od rana do wieczora, prowadzą sklepy. Utarg trzymają w szafce, nigdy nie wiedzą ile dokładnie jest tam pieniędzy. Raz przyłapali go na kradzieży, nic mu nie zrobili. Na co wydaje pieniądze? - Na wszystko, ale nie chcę wymieniać, bo będziesz w szoku - mówi.

Inicjacja w liceum
Karina, 16 lat. Zaczęła imprezować, gdy poszła do liceum. Wcześniej nawet nie piła alkoholu. Teraz co tydzień w piątki i soboty wychodzi do koleżanki, czasem rodzice pozwalają jej zostać na noc. U niej się maluje, rodzice jej tego nie zabraniają, ale przecież nie pójdzie umalowana do koleżanki, bo zaczną coś podejrzewać. Razem wychodzą albo do pubu, albo na imprezę do znajomych. Tak poznała swoich dwóch byłych chłopaków, o których rodzice nie mieli pojęcia. Teraz z nikim nie jest, ale już ma kogoś na oku. Z kupnem alkoholu w sklepie czy lokalu nigdy nie miała problemu. Zapewnia, że nigdy się nie upija jak świnia. Uczy się prawie najlepiej w klasie.
www.szkolabezprzemocy.pl.

Komentarz: Nie wystarczy się dobrze uczyć. Małe kłamstwo prowadzi do wielkiego. Jedni i drugie jest niebezpieczne, rodzi różne, zatrute owoce grzechu. Gdzie szukać pomocy? Poniżej, radę daje Maryja!!
-------------------------
Maryja - Medziugorje

Szatan jest silny i z całej mocy chce przyciągnąć jak najwięcej osób do siebie i do grzechu. Czyha więc, aby wykorzystać każdy moment.

Proszę was, drogie dzieci, módlcie się i pomóżcie mi, abym wam pomogła.

Odmawiajcie różaniec! Znajdźcie potrzebny czas!

---------------------

Niebezpieczne gadżety, oko Horusa...


Co magazyn „Witch” proponuje dzieciom od 7-lat?

Małgorzata Więczkowska bierze na tapetę popularny wśród małych dziewczynek (7-12 lat) magazyn „Witch”.

Co, prócz niewinnych komiksów i historyjek znajdą tam kilkuletnie czarodziejki?

Gadżety

Gadżety, które są rekwizytami niezbędnymi do... zabaw w czary.
„I tak znajdziemy np. wahadełko, szklaną kulę, chińskie monety szczęścia, runy, karty tarota i inne przedmioty służące do wróżenia czy też mające zabezpieczyć przed różnymi złymi wpływami, jak amulety i talizmany” - wylicza Więczkowska.

Co więcej, do jednego z numerów „Witch” zostało dołączone tzw. oko Horusa, które redakcja pisma zaprezentowała jako „amulet, chroniący przed zawiścią i nie chęcią innych”, a który ułatwia dostrzeganie dziejących się wokół rzeczy.

Oko Horusa

Tymczasem, jak przypomina Więczkowska, oko Horusa to bardzo niebezpieczny symbol używany współcześnie przez satanistów, który odnosi się bezpośrednio do Lucyfera. „Samo oko jest na wpół zamknięte, co wskazuje na to, że choć czasami wydaje nam się, iż Szatan nie obserwuje, to w rzeczywistości jest inaczej. Poniżej oka zauważymy łzę, ponieważ Szatan płacze nad tymi, którzy są poza jego wpływem” - czytamy w magazynie „Egzorcysta”.

--------------------

„Mój syn przez trzy dni udaje czasem psa lub kota. Szczeka i miauczy, i chodzi na smyczy”.

Inna matka chłopca, uczęszczającego do tego samego przedszkola, wspominała:

„Mój syn przez trzy dni udaje czasem psa lub kota. Szczeka i miauczy, i chodzi na smyczy”.

Dzieci słuchały opowieści o potworach, które zionęły trucizną zabijającą całą ludzkość. „Bajkom” towarzyszyło palenie świec i kadzidełek. Co więcej, dzieci uczyły się, jak podkreślał Tekieli, że w grudniu zamiast świąt Bożego Narodzenia będzie Okres Światłości, a także bawiły lalkami... bez oczu.
Redakcja Fronda.pl | 2.01.2013

Komentarz:

Powyższe przykłady świadczą, że sprawdzają się słowa św. Piotra:
" Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć".
(1P 5,8)

--------------------------

Profanacja w Wyżnem. Rozrzucili komunikanty, złamali hostię

Strzyżowska policja zatrzymała trzech 16-latków, którzy w nocy z 5 na 6 kwietnia włamali się do kościoła pw. Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Wyżnem. Odzyskano pozłacane naczynia liturgiczne warte 4,5 tys. złotych, które młodzi włamywacze ukryli w zaroślach 2 kilometrów od kościoła.

Splądrowali całą świątynię

Wybili szybę w niewielkim podpiwnicznym oknie. Przez otwór o szerokości 38 cm nie mógłby się przecisnąć żaden dorosły.

Sprawcy splądrowali wszystkie pomieszczenia. W zakrystii wyłamali drzwi od zamykanej półki, przetrząsnęli szuflady i dużą szafę, z której wyjęli kielich i patenę.

Wysypali Najświętszy Sakrament jak śmieci

Znaleźli też klucz od tabernakulum. Otworzyli i ukradli wszystkie naczynia liturgiczne, w tym puszki do komunikowania i kustodię. Znajdujący się w nich Najświętszy Sakrament rozsypali. 10 komunikantów leżało także na stopniach prowadzących do tabernakulum, a dwa kolejne w błocie, przyniesionym z zewnątrz na butach.

Ks. proboszcz: Kiedy zebrałem Najświętszy Sakrament z podłogi i położyłem na ołtarzu, zauważyłem połamaną hostię. Widocznie nie mogąc jej wyjąć z tzw. melchizedeka, służącego do mocowania hostii w kustodii, wyłamali ją - opowiada proboszcz. - Zabrali to, co się świeciło. Oszczędzili jedynie starszy, zaśniedziały kielich, który był może więcej wart, ale wyglądał gorzej niż pozostałe – dodaje.

Sprawcy prawdopodobnie próbowali zdjąć powieszone na sporej wysokości wota dziękczynne, bo przestawili wazon z kwiatami. Nie mogąc tam się jednak wspiąć, zrezygnowali. Kto nie współpracuje z Bogiem, oddaje się bezmyślnie szatanowi.

O przebaczenie dla sprawców świętokradztwa modliła się cała diecezja rzeszowska.

Komentarz . Złodziej dzisiaj okradł kogoś, a jutro okradnie Ciebie. Zawrócić ludzi z grzechu możemy tylko poprzez modlitwę, szczególnie różańcową.

--------------------------------

Modlitwa o uzdrowienie
Jedną z form działalności apostolskiej Jezusa było uzdrawianie chorych."I obchodził Jezus całą Galileę , nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelki słabości wśród ludu( MT4,23)
Popularnie się mówi, "Msza uzdrowieniowa" lub "Msza o uwolnienie i uzdrowienie" lub "modlitwa wstawiennicza". Znaczy, że będzie to Msza i modlitwy ze szczególnym akcentem na prośby do Boga o uzdrowienie z chorób fizycznych, duchowych lub umysłowych. Zawsze też jest poświęcenie wody, soli i oleju.
To jest ten szczególny moment leczenia według słów Jezusa:
..."uzdrawiajcie chorych,którzy tam są ,i mówcie im: Przybliżyło się do was Królestwo Boże"(Łk10,8-9)


PAN JEZUS UZDROWIŁ GOSIĘ

Świadectwo Jadwigi lat 62

Pięć lat temu zaczęły się moje problemy ze skórą na lewym kolanie. Mimo stosowanych maści od lekarza nic nie pomagało. W ciągu dnia przychodził taki moment, że rozdrapywałam swędzącą skórę do krwi. Narastał nowy naskórek, jedna warstwa na drugą i to ciągle drapanie. Skóra była brzydka i czerwona. Będąc po raz drugi w listopadzie w czasie Mszy Św. Z modlitwą o uzdrowienie usłyszałam, że pewna osoba będzie uzdrowiona stopniowo z łuszczycy.

Pomyślałam o swojej nodze, ale czy to chodzi o mnie? Czy taka łaska od Boga może mnie dotyczyć? Jednak od tego dnia mija już czwarty miesiąc, ani razu nie swędziała mnie skóra. Wygląda zupełnie inaczej, normalnie. Najpierw było zdziwienie, później pewność, że zostałam z tej dolegliwości uzdrowiona. Serdecznie dziękuję Panu Jezusowi i Matce Bożej.

------------------

Świadectwo Eli, lat 15
Dziękuję Jezusowi za cud uzdrowienia, którym mnie obdarzył.

Witajcie! Mam na imię Ela i liczę zaledwie piętnaście lat, pragnę podzielić się z Wami świadectwem wielkiej łaski Pana, jaką mnie obdarzył. Od najmłodszych lat byłam okazem zdrowia, zawsze wesoła i radosna, mojej mamie przysparzałam kłopotu tylko wtedy, gdy wracałam z podwórka – cala w kolorowych siniakach i strupkach:).

W lipcu 2001r. wiele się zmieniło. Zaczęły mnie męczyć ataki duszności, którym towarzyszył okropny ból głowy, bezwład nóg, kaszel, niemożność złapania oddechu oraz chwile, w których traciłam świadomość tego, co się dzieje wokół mnie. Wkrótce rozpoczęliśmy wędrówkę po lekarzach, przebywałam w szpitalu w Zielonej Górze, Nowej Soli, Lesznie, jednak żaden z medyków nie był w stanie stwierdzić, co mi dolega.

Gdy zrobiono badanie fal mózgowych – EEG- stwierdzono u mnie epilepsję, potocznie: padaczkę.

Od tej pory przez cztery lata, codziennie brałam silne leki rano i wieczorem w tych samych odstępach czasu. Duszności przyczyniły się do wielu nieobecności w szkole, co obniżyło mi wyniki w nauce, nie mogłam uprawiać większości sportów, które lubiłam, a rówieśnicy patrzyli na mnie jak na odmieńca, niektórzy bali się zarazić, inni po prostu nie chcieli mieć do czynienia z kimś, kto jest chory. Było mi wtedy bardzo przykro, wiec by ukoić to, co boli uciekałam do Jezusa. Można powiedzieć, nasz wschowski klasztor stał się moim, w Domem…Domem, w którym odnalazłam największego Przyjaciela.

Zaczęłam uczestniczyć w spotkaniach grupy modlitewnej, które dawały mi mnóstwo wsparcia, po nich czułam się wolna, może nawet szczęśliwa…

W każdym razie doświadczyłam miłości zupełnie obcych ludzi. Przełomowy moment w moim leczeniu nastąpił 19 kwietnia 2005r. Zasypiając wieczorem, zasnęłam na kilka dni. Nikt nie mógł mnie obudzić, przez mgłę pamiętam kształty i dźwięki, ale nie potrafiłam otworzyć oczu. Wkrótce znalazłam się we wschowskim szpitalu, skąd skierowano mnie do Nowej Soli na oddział neurologiczny. Potwierdzono epilepsję.

Niedługo po powrocie do domu zapragnęłam rozpocząć naukę tańca, jednak moje zdrowie musiało być bez zastrzeżeń, więc znalazłam się na liście kandydatów oczekujących przyjęcia w Prywatnej Klinice Neurologicznej w Poznaniu, gdzie miały zostać przeprowadzone badania definitywne wskazujące na padaczkę. Panie z grupy zaproponowały mi modlitwę wstawienniczą, oczywiście zgodziłam się, w nadziei, że to nie leki, lecz Jezus zupełnie mnie uzdrowi. Pod koniec modlitwy otrzymałam słowa. Duch Święty z pewnością kierował ręką, która bezwiednie otworzyła Pismo Święte, gdzie był rozdział opowiadający o „uzdrowieniu epileptyka…:”.

To dodało mi wiary, że duszności mnie opuszczą. Niedługo po tym znalazłam się w klinice. Przeprowadzono mi tam wszystkie możliwe badania: rezonans, tomograf komputerowy, badanie fal mózgowych we śnie, badania serca i próby sztucznego wywoływania ataku padaczki. Wierzę, że wiele osób łączyło się z moją mamą w modlitwie, bo pani ordynator orzekła, że nie ma podstaw by stwierdzić padaczkę. A wyniki są bardzo dobre!

Od roku ani razu nie miałam duszności ani żadnych chorób, cieszę się teraz świetnym zdrowiem i dziękuję Jezusowi za cud uzdrowienia, którym mnie obdarzył. Dziękuję Ci Jezu…Chwała Panu!!!

PS.A braki w nauce nadrobiłam i teraz, wybaczcie moją nieskromność, jestem jedną z najlepszych uczennic w klasie:).





-----------------------

Co to jest „Kurs Filipa”?


Kurs FILIP jest podstawowym kursem wprowadzającym w chrześcijaństwo. Opracował go świecki ewangelista i charyzmatyk Jose Prado Flores, który załozył katolicką szkołę ewangelizacji w Meksyku. Do Polski kurs trafił w połowie lat 90-tych. Od tej pory kurs FILIP organizują różne wspólnoty katolickie, np. Szkoła Nowej Ewangelizacji Ad Christum Redemptorem, Koinonia Jan Chrzciciel itd.
Kurs FILIP składa się zkrótkich nauczań biblijnych, świadectw, dynamik (rodzaj warsztatów), modlitw spontanicznych i entuzjastycznych pieśni. Atmosfera wspólnoty, miłosci, radości i entuzjazmu. Wg wielu uczestników kurs FILIP nie tylko porządkuje rozumienie najważniejszych prawd chrześcijaństwa na podstawie Bibliii, ale także zmienia życie i to czasem bardzo radykalnie - oczywiście na lepsze.

Oto jedno z zaproszeń!

Kurs Filipa to rekolekcje weekendowe. Zaczynają się w piątek wieczorem, kończą w niedzielę po południu. Jest to wyjątkowy czas, w którym Bóg chce przemieniać serce i życie każdego kto, „zaryzykuje” i przyjedzie. Kurs Filip to początek przygody z Bogiem – przygody, która trwa potem do końca życia.

Dla kogo?

Rekolekcje są skierowane do tych, którzy szukają „czegoś” w życiu, do tych którzy zniechęcili się już szukaniem, do tych którzy nie wiedzą, czego niby mieli by szukać, oraz do tych, którzy się już gdzieś zgubili. Bo na tych rekolekcjach nie musisz już szukać – wystarczy dać się Bogu odnaleźć.

Naprawdę? Czyli ja też mogę przyjechać?

Tak!* :-)
* Jeśli masz ukończone 16 lat i nie więcej niż 30 lat.

świadectwo po kursie Filipa …
W niedzielę po Komunii Świętej płakałam i były to łzy szczęścia...

Jestem mężatką, mam 50 lat i czworo dzieci w wieku 27, 26, 23 i 17 lat, przy czym najstarsza córka nie mieszka z nami ponieważ wyszła za mąż.
Bardzo długo wahałam się czy wziąć udział w kursie z powodu dużej ilości obowiązków. Zachętą była jednak możliwość pogłębienia wiary.
Już po pierwszym dniu, pomimo zmęczenia (nie spodziewałam się, że będzie to też duży wysiłek umysłowy) czułam radość i pewność, że dobrze zrobiłam idąc na kurs. Całe prawie moje dorosłe życie biegam załatwiając różne „ważne” sprawy, a dla Pana Boga, który jest naszym Stwórcą mam tak mało czasu. Jeżeli już jest, to bardzo ograniczony.
W czasie kursu czułam, że wszystko jak gdyby stało się mniej ważne, bo był tylko On ze swoim Słowem, które na nowo odkrywałam. Prowadzący w jasny sposób przekazywali nam prawdy dotyczące naszej Wiary, Nadziei i Miłości, popierali swoje słowa cytatami z Pisma Świętego. Przyznaję, że musiałam się trochę pogimnastykować umysłowo i nie zawsze nadążałam za tokiem myślenia oraz wyszukiwaniem podanych fragmentów. Jednak w sobotę i niedzielę rano ochoczo „rzucałam wszystko” i biegłam mimo mrozu i śniegu na kurs.
W ogóle w czasie kursu czułam wielką radość w sercu.
Czułam też, że prowadzący mówią prawdy, w które naprawdę wierzą. Czułam się tam dobrze mimo tego, że średnia wieku raczej była dużo poniżej mojego.
Najpiękniejszych jednak przeżyć dostarczyły mi Eucharystie. W swoim życiu przeżyłam ich wiele, to jednak w tak głęboki sposób rzadko udało mi się w nich uczestniczyć. W sobotę podczas Mszy Świętej była modlitwa wstawiennicza – podczas niej trzy osoby modliły się nade mną. Odczułam wtedy silne ciepło i myślę, że chyba w ten sposób działał we mnie Duch Święty. W niedzielę po Komunii Świętej płakałam i były to łzy szczęścia, tak mocno odczułam Miłość Pana Jezusa, który przyszedł do mnie. Zapragnęłam dzielić tą Miłością i nieść ją do wszystkich ludzi, których spotkam.
Po przyjściu do domu dzieliłam się tym czego doświadczyłam na kursie ze swoimi bliskimi.
Chcę też to świadectwo przesłać mężowi, który jest obecnie ciężko chory i od kilkunastu lat przebywa za granicą.
W poniedziałek, gdy przyszłam do pracy, pomimo, że wcześniej nie byłam zbyt rozmowna powiedziałam, że dostałam najpiękniejszy „prezent Mikołajowy”, bo byłam na kursie ewangelizacyjnym.
To świadectwo piszę w niedzielę, tydzień po zakończeniu kursu. Ten tydzień nie był dla mnie łatwy. Były wielkie awantury w domu, takie, jakie nigdy do tej pory się nie zdarzały. Z bardzo błahych powodów, a wynikały głównie z kłótni między mną a najmłodszą córką. Ciężko mi było wtedy utrzymać radość, którą miałam w sercu. Prawie codziennie wieczorem płakałam, ale teraz myślę, że był to atak złego ducha, aby zepsuć to, co otrzymałam od Jezusa.
Myślę, że będzie jeszcze wiele ciężkich chwil w moim życiu, ale Pan mi da siłę, aby przez nie przejść.
W dalszym ciągu chciałabym wszystkim mówić o Jego Miłości.
Przed kursem myślałam też, że chyba niewiele nowego mogę się dowiedzieć i to w dodatku od takich młodych ludzi, ale okazało się, że dowiedziałam się bardzo dużo. Mocno zapamiętałam to, że Pan Bóg kocha mnie, jako grzesznika i moje dobre czyny nie mogą już powiększyć tej nieskończonej Miłości oraz to, że człowiekowi potrzebna jest wspólnota, bo jeżeli będzie sam, to łatwo będzie go złamać.

Jestem też odważniejsza i bardziej otwarta w kontaktach z ludźmi, chociaż od wielu lat byłam osobą nieśmiałą. Chciałabym też znaleźć wspólnotę, w której znajdę ludzi pragnących coraz bardziej kochać Pana Boga.
Chwała Panu za wszystko, co dla mnie czyni!!! BEATA z Krakowa /effatha.rzeszow.saletyni.pl/
-------------------------------



Różaniec pokonuje działanie szatana!!

Miałem się wybrać na msze o uwolnienie. Ogólnie duchowo czułem się niezbyt dobrze: nie za bardzo miałem ochotę ostatnio chodzić na mszę, ciężko mi się modliło, tak jakby coś mi przerywało, plątało słowa. W sumie mimo iż starałem się, to jednak nie było to co czułem po błogosławieństwie.

Każdy z nas na swój sposób walczy z szatanem i wcale nie musi być tego świadomy. Ja się przekonałem, ze ta istota jest niezwykle inteligentna.

Miałem się sam wybrać na mszę, ale czułem coraz większe zdenerwowanie. Odczuwała to szczególnie moja dziewczyna. Troszkę się pokłóciliśmy, ale ona starała się ( dzięki Bogu) utrzymać dystans. I nagle się zerwałem i zacząłem szybko się ubierać. Powiedziałem do Ewy: dobrze pójdę na tę cholerną mszę! Ona powiedziała: msza wcale nie jest cholerna. I wtedy upadłem na kolana i powiedziałem: Boże pomóż mi! Zlituj się nade mną. Zacząłem płakać. Ewa nic nie robiła bo wiedziała, że już nie raz coś podobnego przechodziłem( o tym jeszcze napisze, ale kiedy indziej).

Nagle zaczęło mną rzucać po podłodze, wiedziałem, że to mój wróg wściekł się na mnie, że ponownie zwróciłem się pomoc do Najwyższego.

Wiłem się po podłodze i zacząłem wzywać imię Jezusa Chrystusa:
"Panie tylko Ty, tylko Ty, wiem, że Jesteś ze mną i mnie nie opuścisz".
Rzuciło mną tak kilka razy i wtedy moja dziewczyna podbiegła do mnie i zaczęła się modlić( wiedziała, że musi to zrobić). Położyła mi głowę na swoich nogach, żeby nic mi się nie stało. Kiedy się modliliśmy, poczułem, że chyba krew leci mi z nosa, ale nie byłem pewny i jeszcze wtedy nie miałem siły podnieść się.

Czułem niesamowitą obecność Chrystusa.

Kiedy skończyliśmy modlitwę wówczas zorientowaliśmy się, że z nosa cieknie mi krew, że w wyniku konwulsji i uderzenia dostałem krwotoku. Moja dziewczyna przestraszyła się, bo nie wiedziała co mnie się stało. Ja natomiast czułem, że to jest sztuczka szatana i próba dla Ewy. Pobiegłem do łazienki zatrzymać krwotok, który co ciekawe tak szybko się zakończył, kiedy sobie uświadomiłem, że to są sztuczki zła. Mówiłem do Ewy to jest iluzja, sztuczka. Później się zorientowałem dlaczego tak się przestraszyła jak mnie zobaczyła. Cała moja twarz była zakrwawiona. Ewa więc zdecydowała się ze mną pojechać na mszę.

Ona usiadła, a ja wziąłem kopertę z Różańcem i powiedziałem: Tego się boisz-(uśmiechając się).


Wziąłem ten Różaniec do ręki, a ręka zaczęła mi drżeć i to dość mocno. Później całe moje ciało i nagle zrobiło mi się słabo, zaczęło mi się kręcić w głowie, przekręciłem się i upadłem na tapczan.

To było niesamowite, wtedy zrozumiałem jak wielką moc ma Różaniec. Demon odszedł w czasie mszy o uwolnienie( niesamowite uczucie). Także przemyślcie to, to nie jest bajka.
Całe to wydarzenie zostało opowiedziane księdzu egzorcyście, który z początku myślał o przeprowadzeniu ponownego egzorcyzmu. Ale jego wątpliwości rozwiała moja odpowiedź na jego pytanie: Czy boisz się tego zła, to co Ci robi, czy lękasz się. A ja odpowiedziałem księdzu: nie, nie boję się, bo jest ze mną Chrystus. Tak właśnie Bóg dopuszcza Zło, a czasem my sami je do siebie dopuszczamy. Ono istnieje, jest wśród nas.
Tylko Chrystus może nas uchronić, a Matka Boska zawsze się nami zaopiekuje, tylko módlmy się i stawiajmy czoła szatanowi. To tyle, życzę wszystkim miłości, zrozumienia i zaufania do Chrystusa:)
Z Panem Bogiem
Paweł

-----------------
Z cyklu: Pomoc aniołów/

"Bóg dał nam do pomocy Aniołów Stróżów, którzy są łącznikami miedzy Nim a nami. Jeśli je z wiarą wzywamy, przychodzą nam z pomocą. Przypomina nam o tym Słowo Boże.Pismo Święte nie pozostawia wątpliwości co do istnienia aniołów, posłańców Bożych, którzy uczestniczą w dziejach zbawienia człowieka. Te czysto duchowe istoty pośredniczą między Bogiem a ludźmi. Nauka o nich jest oparta przede wszystkim na dwóch fragmentach Biblii. W psalmie 91 czytamy:"Niedola nie przystąpi do ciebie, a cios nie spotka twojego namiotu, bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie, aby cię strzegli na wszystkich twych drogach. Na rękach będą cię nosili, abyś nie uraził swej stopy o kamień."Zapraszamy do stałej modlitwy do aniołów stróżów, nie tylko 1 raz na dzień. Mogą to być krótkie zwroty, świadczące, że jesteśmy w kontakcie z tymi, którzy są koło nas. Oto dalsze Słowo Boże o aniołach:Oto ja posyłam anioła przed tobą, aby cię strzegł w czasie twojej drogi i doprowadził cię do miejsca, które ci wyznaczyłem. Szanuj go i bądź uważny na jego słowa" (Wj23,20-21).


---------------------------

Błądził i ogarnął go strach, był przecież mały ,chodził do I-szej klasy

Pewnego razu jeździłem na rowerze i zmyliłem drogę Zaczęło się ściemniać. Ogarnął mnie strach. Przypomniałem sobie o swoim Aniele Stróżu i zmówiłem modlitwę do Niego. W dalszym ciągi nie było nikogo na drodze. Zacząłem płakać. Po chwili podeszła do mnie jakaś pani i zapytała: ”Chłopcze czemu płaczesz?””Zabłąkałem się i nie wiem, którędy wrócić do domu”- odpowiedziałem „Chodź, poprowadzę cie- odpowiedziała. Szła ze mną przez chwilkę, a potem wskazała mi właściwą drogę. Szczęśliwie dojechałem do domu. Daniel z I-szej klasy z Szydłowca

Któż jak Bóg 4/1998

---------------------------------

Z cyklu: Uchylone tajemnice życia wiecznego



Sen o piekle św. Jana Bosko i prawda w nim przedstawiona

Cz.II
Wprowadzenie
Czy to jest możliwe, aby umarli mogli ukazywać się żywym? Owszem jest, dzięki Dobroci Bożej.
Najważniejszym celem życia człowieka na ziemi jest zbawienie wieczne. Jeśli ktoś jest po tamtej stronie życia i nie osiągnął nieba to woła do swoich żyjących przyjaciół:"Zlitujcie się nade mną, wy, przyjaciele moi".

Przytoczone poniżej wizje-sny Św. Jana Bosko dotyczące piekła, są wyjątkami z książki p.t.: „Sny i wizje Św. Jana Bosko", Wydawnictwo Salezjańskie 1990 r., Imprimatur Ks. Biskup Rozwadowski. Wizje te miały charakter nadprzyrodzony, gdyż to Pan Bóg przemawiał do Św. Jana Bosko, co sam Święty zresztą nieraz podkreślał i za takie zostały uznane przez Kościół Święty
Sen o piekle i prawda w nim przedstawiona jest jasna i konkretna. Kto go gruntownie przestudiuje i dobrze się nad nim zastanowi, przestanie mówić lekceważąco o grzechu i piekle. Przewodnik, który oprowadzał ks. Bosko, wytyczył jemu dokładnie linię demarkacyjną , czyli taką którą nie mógł przekroczyć, poza którą nie istnieje ani miłość, ani przyjaźń, ani żadna pociecha. Rozciąga się jedynie rozpacz tych, którzy postępowali za głosem zepsutego świata.
Ks. Bosko opiekował się wieloma opuszczonymi chłopcami w różnym wieku, zakładając dla nich sierocińce, domy opieki, szkoły itp. We snach miał pokazane, jak wielu z nich ze względu na grzeszne życie, zmierzało niestety w odwrotnym kierunku niż niebo.
Przy łóżku św. Jana Bosko staje dystyngowana osoba ( przewodnik) i nakazuje , aby wszystko to, co widział i słyszał w swoich ostatnich snach; przekazał chłopcom. 17 IV 1868 r.

Ks. Bosko w danym momencie "podróży" po tamtym świecie widzi sieci. To są sieci szatana.

To przecież sam szatan! Sidła miały swoje nazwy, które oznaczały grzechy!! Przy dokładniejszych oględzinach sideł zobaczyłem, że każde nich ma napis: pycha, nieposłuszeństwo, zazdrość, nieczystość, kradzież, obżarstwo, lenistwo, złość i jeszcze inne. Rozglądnąłem się wokół siebie, by sprawdzić, który grzech najczęściej i najwięcej usidlał chłopców. Okazało się, że najbardziej niebezpiecznym, to nieczystość, nieposłuszeństwo i pycha. Wszystkie trzy wiązały się ściśle ze sobą. Inne sidła czyniły także wielkie spustoszenie i zło, lecz najwięcej dwa pierwsze (, czyli pycha i nieposłuszeństwo) .

Noże (to symbole pokazujące w jaki sposób możemy porozcinać sidła szatana).

Pilnie obserwując wszystko wokoło ujrzałem, że wielu chłopców biegnie szybciej od innych.

Skąd ten pośpiech? — zapytałem. Ci wpadli w sidła ludzkich względów. Rozejrzałem się jeszcze dokładniej wokoło i zaobserwowałem między sidłami rozrzucone noże. Jakaś opatrznościowa ręka tam je umieściła, dzięki nim można się było uwolnić. Jedne dość znacznych rozmiarów symbolizowały rozmyślanie i pozwalały bez trudu zniszczyć sidła pychy. Inne nieco mniejsze oznaczały czytanie duchowe. Dwa specjalne miecze wyrażały nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu, a zwłaszcza częstą Komunię Świętą i nabożeństwo do Matki Bożej. Młotek to Spowiedź Święta. Na kilku mniejszych nożach widać było napisy: nabożeństwo św. Józefa, św. Alojzego i innych świętych. Przy pomocy tych środków wielu chłopców, którzy mieli dobrą wolę, potrafiło uwolnić siebie z poniżającej niewoli.

Niektórzy, o dziwo, zupełnie bezpiecznie przechodzili wśród wszystkich zasadzek. Udawało się to im wspaniale, ponieważ jakoś umiejętnie obliczyli czas sideł i mijali je, zanim wprawiały się w ruch.

-------------------------


Drogowskazy życia
Nie będziecie uprawiać wróżbiarstwa. Nie będziecie uprawiać czarów (Kpł 19, 26).

„Pan mnie uchroni od zła wszelkiego, Pan będzie strzegł mego wyjścia i przyjścia” (por. Ps 127, 7-8).


„Proście, a otrzymacie; szukajcie, a znajdziecie; pukajcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kto puka, temu otwierają.
Mt 7,7-12

---------------------

Pomoc duszom czyśćcowym
Natuzzy Etolo- włoska mistyczka i jej kontakty a duszami czyśćcowymi
-----------------------------------
Jest pogrzeb, płacz, smutek, kwiaty, msza święta, a potem? Potem stopniowo zapominamy o zmarłym, wchodząc w problemy codziennego życia.
W przekazach mistyków czytamy, że jest to bardzo smutna sytuacja dla duszy. Zmarli potrzebują stale pomocy, która może być bardzo różna. Opowiada o tym Natuzzy Etolo- włoska mistyczka.
------------------------------
Natuzza była znana nie tylko z tego, że na rękach miała stygmaty. Ponad wszelką wątpliwość posiadała także dar bilokacji, czyli równoczesnego przebywania w kilku miejscach.

Natuzzy Etolo- włoska mistyczka

Kiedy ludzie prosili ją o przesłania lub odpowiedzi zmarłych na swoje pytania, Natuzza odpowiadała wówczas niezmiennie, że spełnienie takiej prośby nie zależy od niej, ale wyłącznie od bożego zezwolenia i zachęcała ich do modlitwy do Pana Jezusa, aby ich pobożna prośba została spełniona.

W rezultacie niektóre osoby uzyskiwały przesłania od zmarłych z ich rodzin, inni zaś nie byli wysłuchiwani, mimo że Natuzza pragnęła spełnić prośby wszystkich. Poza tym jej anioł stróż informował ją zawsze, czy konkretne dusze potrzebują w zaświatach wstawiennictwa lub mszy świętych.


Kiedy ludzie prosili ją o przesłania lub odpowiedzi zmarłych na swoje pytania, Natuzza odpowiadała wówczas niezmiennie, że spełnienie takiej prośby nie zależy od niej, ale wyłącznie od bożego zezwolenia i zachęcała ich do modlitwy do Pana Jezusa, aby ich pobożna prośba została spełniona. W rezultacie niektóre osoby uzyskiwały przesłania od zmarłych z ich rodzin, inni zaś nie byli wysłuchiwani, mimo że Natuzza pragnęła spełnić prośby wszystkich. Poza tym jej anioł stróż informował ją zawsze, czy konkretne dusze potrzebują w zaświatach wstawiennictwa lub mszy świętych.


W historii duchowości katolickiej zjawisko ukazywania się dusz z nieba, czyśćca lub czasami również z piekła, miało miejsce w życiu wielu mistyków i świętych kanonizowanych.

Jeśli chodzi o czyściec, to możemy wymienić św. Grzegorza Wielkiego, który dał początek tradycji odprawiania przez miesiąc mszy, zwanych od jego imienia „mszami gregoriańskimi”, św. Gertrudę, św. Teresę z Avila, św. Małgorzatę z Kortony, św. Brygidę, św. Weronikę Giuliani i bardziej nam współczesnych: św. Gemmę Galgani, św. Faustynę Kowalską, Teresę Newmann, Marię Valtorta, Teresę Musco, św. Ojca Pio z Petrelciny, Jadwigę Carboni, Marię Simma i wielu innych.

Zmarli potwierdzali Natuzzy istnienie czyśćca, nieba i piekła, gdzie trafiali po śmierci, w nagrodę lub za karę za ich postępowanie za ziemskiego życia. Natuzza potwierdzała w swoich wizjach tysiącletnie nauczanie katolicyzmu, że natychmiast po śmierci dusza zmarłej osoby jest prowadzona przez jej anioła stróża przed oblicze Boga, gdzie poddawana jest doskonałemu osądowi obejmującemu wszystkie, najmniejsze nawet szczegóły jej życia. Te dusze, które trafiały później do czyśćca, prosiły zawsze, za pośrednictwem Natuzzy, o modlitwę, jałmużnę, dobre uczynki w ich intencji, lecz przede wszystkim o msze święte, które skracały okres ich cierpień.

Natuzza spotkała wiele dusz ludzi sławnych i zupełnie nieznanych. Ona, która zawsze mówiła o sobie, że jest niewykształcona, spotkała również Dantego Aligheri, który wyznał jej, że zanim osiągnął niebo spędził w czyśćcu trzysta lat, ponieważ, mimo, że pieśni Boskiej Komedii tworzył pod bożym natchnieniem, niestety dał upust swoim sympatiom i antypatiom, przypisując określonym postaciom zasługi lub winy. Tym właśnie Dante zasłużył sobie na trzy wieki czyśćca, które spędził na Zielonej Łące, nie cierpiąc jednak innych mąk, jak ta, która wynika z tęsknoty za Bogiem. Autor: Marcello Stanzione Źródło: www.pontifex.roma.it
-------------------------

Co oznaczają dla mnie te słowa?

Proponujemy przeczytać tekst bardzo wolno kilka razy i potraktować go jako rozmowę Z Bogiem.
Psalm nr3


Pan jest pasterzem moim,
Niczego mi nie braknie.
Na niwach zielonych pasie mnie.
Nad wody spokojne prowadzi mnie.

Duszę moją pokrzepia.
Wiedzie mnie ścieżkami sprawiedliwości
Ze względu na imię swoje.

Choćbym nawet szedł ciemną doliną,
Zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną,
Laska twoja i kij twój mnie pocieszają,


Zastawiasz przede mną stół wobec nieprzyjaciół moich.
Namaszczasz oliwą głowę moją, kielich mój przelewa się.

Dobroć i łaska towarzyszyć mi będą
Przez wszystkie dni życia mego.
I zamieszkam w domu Pana przez długie dni.



--------------------------------------
Jan Budziaszek- perkusista zespołu „Skaldów, propagator modlitwy różańcowej
Z "Dzienniczka perkusisty"

Duchowe myśli Jana Budziaszka




Do nieba idzie się nie dlatego, ze nosiło się habit, czy pisało się książki o Panu Bogu, ale dlatego, że było się dobry jak chleb.

Bądź uwielbiony Panie mój, Doradco, Nauczycielu. Bądź uwielbiony, T, który otwierasz moją drogę.

Człowiek w przebraniu nędzarza to Jezus, czy kochasz Go ?

-------------------------------

Przypomnienie Maryi w Medziugorje


 


Wzywam was do całkowitego oddania się, tak, by szatan nie mógł potrząsać wami jak gałęziami na wietrze. Wzywam was, byście zaczęli z żywą wiarą odmawiać różaniec…żebyście odmawiali różaniec i żeby stał się dla was obowiązkiem, który będziecie wypełniać z radością. W ten sposób zrozumiecie dlaczego tak długo jestem z wami.



-------------------
Listy do nieba



Katechetka z inicjatywy SzAR, zadała w klasie następujące zadanie :"Napiszcie list do nieba". Oto jeden z nich.
(Z ankiet SzAR)

Kochany Panie! trochę czasu na to, aby mój dziadek wstąpił do nieba. Proszę Cię też o to, aby moi pozostali dziadkowie, rodzice, rodzeństwo i cała moja rodzina po śmierci wstąpiła do nieba. Mam też dla Ciebie, kochany Panie Boże podziękowania. Dziękuję Ci za to, że stworzyłeś świat, za to, że mam rodzinę, która mnie kocha.Ty Panie Boże jesteś dla mnie przykładem jak postępować. Proszę Cię daj mi silną wolę i siłę , abym wyrosła na mądrego i rozsądnego człowieka. Dziękuję Ci za przeczytanie mojego listu. Uczennica kl I gimnazjum, Beata lat 13
----------------------

Podziękowanie za łaski

Jak dobrze jest dziękować Ci Panie, i śpiewać psalm Twojemu imieniu,
i opowiadać rano Twoje miłosierdzie, a w nocy wierność Twoją
przy dziesięciostrunnej harfie i lutni i dźwięcznej cytrze.

-------------------------------
Modlitwa o pomoc w znalezieniu czasu na modlitwę

„Matko Zbawienia, przyjdź mi z pomocą, kiedy zmagam się ze znalezieniem czasu na modlitwę. Pomóż mi ofiarować Twojemu umiłowanemu Synowi, Jezusowi Chrystusowi, czas, na który On zasługuje, aby pokazać Mu, jak bardzo Go kocham.


Błagam, abyś Ty, moja Najświętsza Matko Zbawienia, ubiegała się dla mnie o Łaski, których potrzebuję i prosiła Twojego drogiego Syna o każdą łaskę i przywilej tak, aby On mógł mnie przyjąć na łono Swojego Najświętszego Serca. Amen.”
Dziewczyna do tańca i do różańca




---------------------







Zbił mnie kolega


Tak mi serduszko cierpi i oczy się pocą
jakby ktoś trafił mnie prawdziwą procą.

Widziałeś to na pewno z nieba ,Jezu drogi, jak kolega mnie bił i podstawiał nogi.
Jestem pewien, że się Tobie to nie spodobało i tak sami mnie bardzo bolało.

Przytul mnie i pociesz, u mamy już byłem i przed nią się także bardzo wyżaliłem.
Na krzyżu twym kładę te moje cierpienia, aby mniej bolały Twoje zranienia. Amen."



Pracy domowej w wakacje oczywiście nie zadajemy, jednak przypominamy najważniejsze zadania duchowe, które są aktualne stale.


1) Modlitwa ranna i wieczorna

2) Niedzielna Msza Św.


3) Jeden dziesiątek różańca!


4 ) Częste wzywanie do pomocy w ciągu dnia Anioła Stróża

--------------------------
Modlitwa przed jedzeniem:

Pobłogosław Panie Boże nas, pobłogosław ten posiłek, tych, którzy go przygotowali i naucz nas dzielić się chlebem i radością ze wszystkimi

O POWOŁANIA KAPŁAŃSKIE

Panie Boże, Ty na różne sposoby powołujesz ludzi do służby Tobie i ludziom. Szczególną drogą jest powołanie kapłańskie i zakonne. Spraw, by nigdy nie zabrakło młodych, pragnących Ci służyć na tej drodze.

Panie Jezu, tak jak w czasie Twego życia na ziemi wybrałeś sobie Apostołów, tak i dzi- siaj mówisz: "Pójdź za mną" do tych, których chcesz obdarzyć łaską powołania kapłańskiego. Niech będzie więcej młodych serc otwartych na tę łaskę i gotowych służyć Ci z całym oddaniem.



SzAR we wspomnieniach





Świadectwo Gabrieli z SzAR

Refleksje nad moją modlitwą różańcową  Wspólnie z moją klasą modlimy się dziesiątkiem różańca na każdej lekcji religii. W kl. IV przyjęłam członkostwo w Szkolnej Armii Różańcowej. W tej grupie modlimy się codziennie w domach  indywidualnie, 1dziesiątkiem różańca. Gdy modlę się do Boga, daje mi On siłę na ten dzień i resztę dni.

Codziennie proszę Boga o zdrowie dla mnie, dla mojej rodziny, znajomych.  Proszę  Go również o to, aby pomógł mi w trudnych sprawach, gdy coś mi nie wychodzi, gdy cierpię ja lub moja rodzina. Kiedy mam jakiś problem, od razu zwracam się do niego, aby pomógł mi go rozwiązać.

Osobiście przyjęłam po raz czwarty, modlitwę za dzieci Nienarodzone, których matki nie chcą urodzić i wychować. W tej modlitwie odmawia się specjalną formułkę oraz 1 dziesiątek różańca codziennie w intencji za Dzieci Nienarodzone. Gabriela Suchodolska kl. Vb

------------

Czy wiesz?

1) Największa broń Maryi w walce z szatanem?
2) Ile lat ma papież Franciszek?
3) Uczą religii?
4) Ofiara Jezusa Chrystusa
5) Instrument kościelny
6) Miejsce w kościele, gdzie odbywa się Msza Św.
7) Zebranie biskupów
8) Sakrament konieczny do zbawienia
9) Pieśń, którą bardzo lubił JPII
10) Jeden z apostołów (na 3 litery)>
-------------
Humor
Jasiu, powiedz nam - pyta ksiądz na lekcji religii - co musimy zrobić, aby otrzymać rozgrzeszenie?
- Musimy grzeszyć, proszę księdza - pada odpowiedź.

Ksiądz opowiada uczniom historię o powołaniu Apostołów"
- Piotr wcześniej był rybakiem, ale porzucił swoją profesję i został...?
- Policjantem - woła Jasiu
- Policjantem? - dziwi się Ksiądz - Dlaczego?
- Bo Pan Jezus sam przecież do niego powiedział: "Odtąd ludzi będziesz łapał".

Na lekcji polskiego nauczycielka pyta Jasia:
- Jasiu dlaczego masz w teście takie same błędy jak Małgosia??
- Bo mamy takiego samego nauczyciela od języka polskiego - odpowiada Jaś

Na lekcji polskiego:
- Jasiu, powiedz nam, kiedy używamy wielkich liter?
- Gdy mamy słaby wzrok!


-------------
Odpowiedzi: 1) Różaniec, 2) 76 3) katecheta, 4) Msza Św. 5) organy 6) prezbiterium, 7)synod, 8) chrzest, 9) "Barka", 10)Jan
-----------------